wtorek, 31 stycznia 2012

Rozdział 8

***
Wygramoliliśmy się jakoś z limuzyny. Chyba zaczynałam się denerwować, przed spotkaniem z tatą. Zayn to zauważył.
- Kate spokojnie. wszystko będzie dobrze. Jestem przy Tobie. - powiedział uspokajająco chłopak
- Taa.. pocieszające - uśmiechnęłam się, a on zaśmiał.
- Gołąbeczki, pośpieszcie się - powiedział Hazza, dając mi buziaka w policzek.
- Jestem zazdrosny - rzekł z naburmuszoną miną Louis.
- No właśnie ja też. - powiedział Zayn.
 Popatrzyłam na loczka ten się śmiał.
- No to tak, my mamy jeszcze pół godziny do zajęć tanecznych. A dziewczyny muszą już iść na spotkanie z ojcem - powiedział Liam
- To co będziemy przez te 30 minut robić? - zapytał Niall - Może jakieś jedzonko? - uśmiechnął się
- Niee.! - krzyknął Liam i Harry w tym samym momencie.
- Przecież dopiero co jedliśmy w domu - zbulwersowany Lou
- No tak, ale mój brzuszek czuje się taki pusty - powiedział smutny Naill, głaszcząc się po brzuchu.
- No to wy idźcie do jakiejś knajpy, a ja pójdę z dziewczynami - zaproponował Zayn.
- taaak.! - ucieszył się Naill
- Jesteś kochany, ale damy sobie radę - powiedziałam do Zayna - idź z chłopakami.
- Nie ma mowy - powiedział stanowczo. - Kto będzie trzymał Cie za rękę, żebyś nie uciekła - powiedział do mnie szeptem.
- Emm.. no dobrze.
- To my zmykamy. - powiedział Liam.
- jedzonko, kochane jedzonko - powtarzał blondynek szeroko uśmiechnięty.
We trojkę skierowaliśmy się do budynku. Zayn znał bardzo dobrze, każdy zakamarek. mieli tam spotkanie dwa razy w tygodni ( z moim tatą.) Dopasowywali układ do piosenek, ćwiczyli poszczególne kroki, Ponoć przyjeżdżał do nich na plan do teledysków.
- Jaki on jest? - zapytałam chłopaka w windzie. Znał go o wiele lepiej
- Jest.. naprawdę spoko. Wiesz kiedyś wstydziłem się tańczyć, myślałem, że robię to okropnie.
- Ty.? -zdziwiłam się - przecież tańczysz doskonale.
- To wszystko sprawka twojego taty. Przez taniec, stałem się bardziej otwarty i może trochę bardziej pewny siebie - mówił trzymając mnie mocno za rękę. Wyszliśmy z windy. Drugą ręką złapałam Martę. Cała się dygotała.
 Doszliśmy do jednej z sal. była tam grupka ludzi, ćwiczyli jakiś układ, po środku stał.. Robert Pattinson?!. Na przeciw nich.. nauczyciel... ojciec?! 
Wszyscy obrócili się w naszą stronę, trochę im przerwaliśmy.
- Tato?- zapytała niepewnie Marta.
Podszedł bliżej. Ja cały czas trzymałam się kurczowo Zayna. Mój ojciec, jak na 38-latka wyglądał nieźle. Jakoś tak nawet..ym.. młodzieżowo. Miał na sobie biały, obciśnięty T-shit, szare dresy ze ściągaczami na dole i conversy. 
- Martusia. - podbiegł do niej i mocno przytulił. 
Ja dalej stałam w bezruchu. Widziałam jak uronił kilka łez. Odsunął się od niej, i podszedł do mnie. A ja nie mogłam się przełamać, czułam do niego złość, gniew, nienawiść. 
- Kasiu?- powiedział. Miał ten sam głos co w tedy, lekko zachrypnięty, ale przyjazny. 
Zauważył, że nie jestem przekonana.
- Cześć Zayn - skierował wzrok na chłopaka.
- Dzień dobry.- odpowiedział.
- Kasiu.. przepraszam. - znowu spojrzał na mnie i załamał mu się głos. - ja postąpiłem źle, wiem, że to nie będzie łatwe.. będzie nawet bardzo trudne... zawiodłem was.. przepraszam.. - złapał mnie za rękę. 
Spojrzałam na niego.. był smutny. przybliżyłam się.
- Postąpiłeś źle?! Postąpiłeś okropnie. jak można zostawić własna rodzinę.. ukochaną.. dzieci.? Zawsze obrzydzali mnie tacy ludzie. mama tak mocno cie kochała, Marta.. wiesz co przeżyłyśmy?? Rozumiesz to choć w najmniejszym stopniu? pewnie nawet nie wiesz o czym mówię.. - wyrzucałam z siebie.
A on nic nie powiedział, tylko podszedł jak gdyby nigdy nic i mnie przytulił. 
- Przepraszam, byłem głupi - szepnął.
Nie miałam siły odpowiadać. Odeszłam od niego przy mnie pojawiła się Marta, a moją rękę już ściskał Zayn. Wiedział, że jest mi teraz bardzo potrzebny.  
- Chyba Ci przeszkodziliśmy - powiedziałam. 
- Ani troszeczkę.- uśmiechnął się. - Kasiu rozmawiając z Martą dowiedziałam się że kochasz taniec.
- Rozmawiałaś z nim? - spojrzałam z wyrzutem na siostrę.
- tak, musiałam dowiedzieć się czegoś więcej. To było zaraz po rozmowie z mamą. - wyjaśniła
- Zatańczysz ze mną?- zapytał.
- Słucham?! - powiedziałam trochę za ostro.
- Przepraszam.. miałem nadzieję, że będzie nam łatwiej, tak niż.. słowami. - słowa taty.
Zaczynało mi się to już podobać. Taniec dla mnie dużo znaczył.
- Emm.. no dobrze. Co tańczymy? 
- A no co masz ochotę.?- zapytał uśmiechając się.
- Może coś spokojnego.. walc angielski? - zapytałam niepewnie.. ale w tym tańcu czułam się doskonale.   
Tony proszę włącz "Sunrise, Sunset" 
- Oczywiście.. już - odpowiedział męski głos.
Rozległa się muzyka.  Nagłośnienie było rewelacyjne. Nic dziwnego, to przecież, jedna z najlepszych szkół tanecznych w Anglii. 
Tato podszedł do mnie, podałam mu dłoń. Rama, lekkie odchylenie od pantera.. moja głowa w lewo.. spojrzenie w dal. Odliczanie w myślach do taktu. Zaczęliśmy. na początku kroki podstawowe. Płynęłam... prowadził genialnie. Nie czułam, nawet jakie robimy kroki. Wirowałam. Nagle powiew, jestem w powietrzu.  To znowu na ziemi. czułam że jesteśmy "jednością". Rozumiemy się. 
- Świetnie tańczysz córeczko - powiedział szeptem. 
Delikatnie się uśmiechnęłam.
- Musiałam, po kimś to odziedziczyć. Prowadzisz całkiem nieźle tato - pierwszy raz do niego powiedział tato. Dziwne uczucie. 
- Dzięki - zaśmiał się prawie niesłyszalnie. 
Wirowaliśmy tak jeszcze kilka minut. Doskonale.. 
Muzyka się skończyła. Dostaliśmy wielkie brawa. Nawet od samego Pattinsona. Kiedyś byłam jego fanką. 2 lata temu, pewnie bym do niego podbiegła i rzuciła się na szyje.. ale teraz to nie miało znaczenia.
Podbiegł do nas Zayn.
- Emm.. nie wiedziałem, że tańczysz tak... tak.. 
- pięknie - dokończył Pattinson.
- Pięknie?! to za mało powiedziane- poprawił Zayn. 
- Zayn ma rację. Masz talent - wtrącił się tato.
- Mówiłam, że Ci się spodoba - powiedziała Marta. Z tego grona tylko ona wiedziała o moim zamiłowaniu do tańca.
- No tak.. a my się chyba jeszcze nie znamy. - powiedział Robert.
- Ty mnie może nie.. - zaśmiałam się.. on też.
- To tak: Kate- moja młodsza córka. - wskazał na mnie tato 
Podał mi rękę
- Marta - starsza córka 
Również się przywitał. 
- A Zayna chyba znasz.
- Oficjalnie nie. Ale Ty jesteś z tego zespołu.. One Direction?  - zapytał Pattinson.
- Owszem.. Ty natomiast jesteś tym słynnym wampirem. 
Wybuchliśmy śmiechem
- Tak. ale wole być Robem Pattinsonem - podał mu dłoń.
- No tak. Zayn Malik- przedstawił się mój chłopak
Spojrzałam na Zayna. Blado się uśmiechnęłam, ten natomiast wyszczerzył ząbki.
- tato? Możemy porozmawiać? 
- oczywiście kochanie. Przepraszamy na chwilę - rzekł do reszty. Bo doszli do nas pozostali tancerze z tej grupy.
- Przepraszam, że się na Ciebie tak zdenerwowałam. - Powiedziałam, gdy odeszliśmy trochę dalej. 
- To ja powinienem przepraszać. Gdy miałaś 5 lat. Dostałem propozycję wyjazdu do Londynu. Kariera taneczna była dla mnie ważniejsza. Teraz wiem, że popełniłem błąd. Nie powiedziałem nic wam,wyjechałem bez słowa to była największa głupota.
- Oo tak.. - odpowiedziałam tylko tyle. 
- O tym porozmawiamy kiedyś, wszyscy we czwórkę. A teraz zmienię temat. Czy Zayn jest twoim.. no.. ymm.. chłopakiem? 
Zaśmiałam się. 
- Tak. To źle? - odpowiedziałam radośnie. 
- Wręcz przeciwnie.To bardzo dobrze. Znam Zayna od roku. A ostatnimi dniami bardzo się zmienił. Jest bardziej otwarty na świat, ludzi. Jest szczęśliwy. Coś mi się wydaje że to twoja sprawka - powiedział 
Zarumieniłam się. 
- Poznałam go kilka dni temu. Ale bardzo mnie wspiera. A ja go kocham. jak jeszcze nigdy dotąd.
- A jak się czuje twoja mama.? - zapytał uciekając wzrokiem.
- Pytasz o chorobę czy o ostatnia rozmowę z tobą? Bo to bardzo przeżyła. - odpowiedziałam.
Nasza rozmowę przerwały śmiechy dobiegające z wejścia do sali. Oczywiste, To chłopcy z One Direction
- no tak dochodzi 12.30. mam teraz z nimi zajęcia. 
- Wiem, wiem. ale jeszcze wrócimy do tej rozmowy. - powiedziałam stanowczo. 
Podbiegł do nas Lou
- Witam, mistrza. - zaśmiał się - Czy coś nas ominęło? 
- Przepiękny taniec - powiedziała Marta.
- Niee. całe zajęcia są nagrywane - wskazał na kamerkę tato
- Tylko nie to.! - krzyknęłam 
- Dziesięć minut pod koniec zajęć obejrzymy go - powiedział 
- Nie ma mowy. - powiedziałam przeczącą. 
- Skarbie, przecież tańczyliście cudownie - powiedział Zayn.
Chwilkę później stał przy nas cały zespół. ustaliliśmy, że z Matą siądziemy na ławce, i będziemy ich obserwować. Chłopcy tańczyli całkiem nieźle. Był to nowoczesny układ do ich piosenki. A mój tato w tym rodzaju tańca, również był rewelacyjny. widać, że kocha to co robi. 

***
                         

A to fragment piosenki "Sunrise, Sunset". Melodia dosyć stara, ale bardzo popularna, jeżeli chodzi o walc angielski. ;) 












niedziela, 29 stycznia 2012

Rozdział 7

***

Siedzieliśmy jeszcze tak chwile na łóżku, wygłupiając się no i oczywiście nie zabrakło czułości.
A Zayn całuje genialnie.. można się rozpłynąć. jest przy tym taki delikatny...
- Em.. zapominałam Ci o czymś powiedzieć. - spojrzałam na mojego chłopaka
- Tak?
- Jadę dzisiaj z Martą spotkać się z ojcem. - coś mi nie pasowało.. nie był zdziwiony..
- Coś Ty? Kiedy? - czułam, że udaje.
- Dzisiaj jedziemy do niego do pracy. - odpowiedziałam
- gdzie pracuje?
- Nie wiem.. mama nie chciała mi powiedzieć. Wspomniała tylko, że mi sie spodoba.
- Fajniee. Ciekawe kim jest? - w dalszym ciągu udawał.
- Fajnie?! Nie wiem.. mnie zaczyna to irytować- powiedziałam
- O której jedziecie?
- o 12 - odpowiedziałam.
- Może was podwieziemy. I tak jesteśmy umówieni na 12.30 z choreografem.
- Emm.. nie. Poradzimy sobie- odpowiedziałam.
Zrobił smutną minę. I te brązowe oczka..
- Och... no dobrze..
Zadowolony z siebie.. wyszczerzył zęby i pocałował mnie w policzek.
- a gdzie mamy was zawieść?
-Yyy.. nie wiem. Zapytamy się Marty. No właśnie a która jest godzina?
Spojrzał na swój telefon
- 11. Mamy aż godzinę wyłącznie dla siebie - Zabójczo się uśmiechnął
- Co 11?! To ja się już muszę zbierać. A więc do widzenia - zepchnęłam go z łóżka.
- Em, a może popatrzę ja się zbierasz?
- Bardzo śmieszne. Nie ma mowy. spotkamy się za godzinę pod waszym domem. - powiedziałam wypychając go z pokoju.
- No dobrze.- był smutny.
- Ojej to tylko godzina - uśmiechnęłam się
- Godzina bez Ciebie to dla mnie wieczność.
Pocałowałam go w policzek i odprowadziłam do drzwi.
- Tylko w policzek? - dalej był smutny.
- Wystarczy - uśmiechnęłam się zadziornie -Nie chcę Cie wyganiać ale muszę się przygotować.
- Nie wiem czy przeżyje.
Zaśmiałam się. zamknęłam drzwi i poszłam do pokoju. Ubrałam się w miętowe rurki do tego szary t-shit oraz czarne baletki z szarą kokardką. Włosy zostawiłam rozpuszczone, delikatny makijaż. Gotowa! zajrzałam jeszcze do Marty.
- Chodź ślicznoto.! - powiedziałam do niej.
- idę, idę - odpowiedziała niechętnie. Nie przepada za tym jak ktoś ją pośpiesza.
Zeszłyśmy na dół. Mamy już nie było, poszła do pracy. Kierunek --> drzwi. Wyszłyśmy na zewnątrz, samochód.. tzn limuzyna?? chłopców czekała pod naszym domem. Wszedł z niej Zayn, zaprosił nas do środka.
- hey. - przywitałam się ze wszystkimi buziakiem w policzek.
- ja nie chce w policzek! - zaśmiał się Zayn.
- nie to nie, odwróciłam się od niego.
- nie o to mi chodziło. - tłumaczył się.
Nie odpowiedziałam nic, tylko usiadłam miedzy Lou i Niallem. Chłopcy spojrzeli na minę Zayna. wszyscy wybuchli śmiechem
- Ekhym - chrząknęła Marta
- A tak, przepraszam zapomniałam.. to jest moja siostra Marta.
Siadła miedzy Zaynem a Harrym.
- Jestem Liam - krzyknął z za kierownicy.
- Niall - podał jej ręke
- Lou - ucałował jej dłoń. On mnie rozbraja.
- Harry, Hazza, Loczek - jak wolisz.
- mnie już znasz- powiedział Zayn.
Marta spojrzała na Zayna, a On na nią. Pokiwali głowami.
- O co chodzi? - zapytałam.
- Powiemy jej prawdę? - Chłopak spojrzał na moją siostrę
- Ejj...?! - moja oburzona mina
- No to ja powiem -  Marta - a więc nie wytrzymam do końca, przepraszam że zepsuje niespodziankę, ale sama wiesz.. że jestem niecierpliwa. mama mnie poprosiła o to..  - potok słów Marty..
- powiedz to w końcu.! - byłam już zdenerwowana.
- Twój ojciec jest choreografem - powiedział Zayn
Wszyscy, spojrzeli na mnie, a jaa.. szczena w dól
- Mina Kate, gdy jest zszokowana... bezcenne - przerwał ciszę Louis
- Ale, że jak to? Mój tato tańczy.??? - moja reakcja
- I to całkiem genialnie - powiedział Niall
- A Ty skąd to wiesz?- zapytałam.
- Twój ojciec, jest znanym tancerzem i choreografem gwiazd, a w tym też naszym - powiedział uśmiechnięty Loczek.
- waszym?- przełknęłam ślinę.
- Pamiętasz, mówiłem Ci rano, że jesteśmy umówieni..
- Ty o tym, wiedziałeś i nic mi nie powiedziałeś?! - spojrzałam z wyrzutem na Zayna - Ty też wiedziałaś.! - mój wzrok przeszedł na Martę. - CHOLERA!!- no i teraz miałam napad szału, śmiech... radość..
Od dziecka uwielbiałam, taniec, chodziłam na zajęcia. Kilka razy byłam na konkursach, zajmowałam miejsca na podium.. a mój tato jest sławny w tym co ja kocham.
Reszta, patrzyła na mnie, wszyscy mieli miny typu wtf..
- No co tylko się ucieszyłam.- wytłumaczyłam się niepewnie.
Wybuchnęliśmy śmiechem, nie wiem jak ale w pewnym momencie znalazłam się na kolanach Zayna, a on mnie pocałował, reszta zaczęła się jeszcze bardziej śmiać. A Zayn dalej mnie całował, przerwałam mu, on jakby czytał mi w myślach
- Oni już wiedzą - spojrzał na chłopaków, a Marta wyszczerzyła zęby.
- Oczywiście, że wiemy - odpowiedzieli chórem Lou, Hazza, Niall i Liam
- cały czas, chodzi po domu mówiąc o tobie "Kate jest cudowna"; "kocham Kate"; "wiecie, że Kate.."; "Kate jest moją dziewczyną" - wyrzucał z siebie Harry
- Loczek.. wystarczy! - powiedział, zawstydzony Zayn.
- A ona? - spojrzałam na Martę.
- a jak myślisz.. cały czas się ze mną spotykał. Ciągłe pytania "Jak myślisz podobam się Kate?"; " Kate coś do mnie czuje?"; " Mówiła ci coś o mnie"..
- Skończyliście, już? - spytał cały czerwony Zayn.
Spojrzałam na chłopaka u którego siedziałam na kolanach, spuścił wzrok. Uśmiechnęłam się, po czym szepnęłam mu do ucha
-też Cię kocham. - szeroko się uśmiechnął, po czym po raz kolejny pocałował, mnie przy wszystkich.
- Jesteśmy na miejscu - przerwał nam Liam.

***















piątek, 27 stycznia 2012

Rozdział 6


***
Po powrocie, ze spaceru od  razu  zasnęłam. Byłam zmęczona wróciłam bardzo późno do domu. No i jak myślicie kto mi się śnił? Oczywiście Zayn...

Rano obudził mnie dźwięk SMS-a. Był od Zayna. Uśmiechnęłam się sama do siebie. 
Treść:
" Wstawaj śpioszku :* " - słodko..
Po chwili ujrzałam kolejny.
" wyjrzyj przez okno. :D "
Tym razem odpowiedziałam.
" Dobrze. ;) "
Podeszłam do okna. I szeroko się uśmiechnęłam. Z przeciwnego okna wyglądał mój ukochany. Zaczęłam się śmiać.  Dostałam SMS' a
" Dzień dobry ;* " 
Odpowiedziałam taki samymi słowami.
" Dzień dobry. ;* 
"ślicznie wyglądasz."
Ups. Odwróciłam się w stronę lustra. Masakra! Miałam na sobie piżamę (a w moim przypadku to bokserka i krótkie spodenki). Luźny koczek, który się rozpadł w trakcie snu. Uciekłam do łazienki. I odpisałam.
" przestań, wyglądałam okropnie."
' nie przestanę. wyglądałaś cudownie.! ;) "
Nie odpisałam mu. Ubrałam się i zeszłam na dół. Mama i Marta siedziały już w kuchni. 
- O witamy śpiącą królewnę. - powiedziała mama
- Hey- uśmiechnęłam się szeroko.
- Coś Ty taka zadowolona? - spytała Marta
- Bo przemyślałam, sobie wszystko na temat taty. Chce się z nim spotkać - obydwie się uśmiechnęły.
- A to nie przypadkiem sprawka tego młodzieńca?- słowa mamy.  Zarumieniłam się
- Nazywa się Zayn mamo - powiedziała Marta.
- przestańcie.! Porozmawiajmy na temat ojca. - odpowiedziałam zmieniając temat
Zaśmiały się. 
- byłam pewna, że po jakimś czasie, stracisz niechęć do taty. Wspólnie z twoją siostrą uzgodniłyśmy, że pojedziecie dziś do niego. - powiedziała mama
- Dzisiaj? - zapytałam zdziwiona
- Tak. Tylko, że spotkamy się u niego w pracy. Chce, żebyśmy wiedziały co robi. - powiedziała Marta
- Szczerz mówiąc zaproponowało to ona - wskazała na moja siostrę mama
- Dlaczego?
- To niespodzianka. Zobaczysz spodoba Ci się to.
- no dobra to o której do niego jedziemy?
- o 12. - powiedziała mama
Teraz jest 9. czyli mam jeszcze kilka godzina dla siebie. Poszłam do pokoju. Siadłam  na łóżku. Włączyłam Facebooka. Kilka wiadomości od znajomych z Polski. Dużo się pozmieniało, nowe pary, przyjaźnie.                  Podłączyłam słuchawki do laptopa. Chciałam wybrać jakąś fajna piosenkę. Weszłam w folder z muzyką. Większość nut była zespołu One Direction. I dopiero teraz uzmysłowiłam sobie, że mój chłopak ( chyba mogę go tak nazwać nie? )   jest członkiem, własnie tego zespołu. Włączyłam piosenkę One Thing. Teraz fragment śpiewany przez Zayna. Poczułam, że ktoś łapie mnie w tali. Odwróciłam się, i poczułam jego usta na moich. To był Zayn.
- Cześć dziewczyno -  powiedział.
- Część chłopaku - uśmiechnęłam się.
- Pukałem, ale chyba nie słyszałaś - wskazał na słuchawki. - No właśnie czego słuchasz? - Założył moje słuchawki. Zarumieniłam się. Trochę głupio.. To była przecież ich piosenka. Zasłoniłam dłońmi twarz. Czułam, że się uśmiecha. Delikatnie ują moje ręce i zdjął z twarzy.. bałam się jego reakcji. Spojrzał mi w oczy. Odłączył słuchawki, a więc piosenka leciała z głośnika w laptopie. Pogłośnił, leciał akurat refren, a Zayan zaczął go śpiewać.

"So get out, get out, get out of my head
And fall into my arms instead
I don't, I don't, don't know what it is
But I need that one thing
And you've got that one thing"


Więc wynos sie, wynoś sie, wynos sie z mojej głowy
I zamiast tego, wpadnij w moje ramiona
Nie wiem, nie wiem, nie wiem co to jest
Ale potrzebuje tej jednej rzeczy (tego czegoś)
A ty masz to coś. 


Miał cudowny głos. Zaśpiewał piosenką do końca. Wyszczerzyłam zęby, a on przestał śpiewać. Pocałował mnie.. odpłynęłam...
- zaśpiewam Ci coś lepszego. - w wyszukiwarce wpisał: I wish - podkład.
Znałam tę piosenka na pamięć. I znowu zaczął śpiewać. Tylko, że tym razem.. śpiewał całą piosenka tylko dla mnie. Po policzku spłynęła mi łza, po chwili kolejne. Przytulił mnie nie przestając śpiewać. Teraz to już całkiem się rozpłakałam. Popatrzył się na mnie i wytarł  łzy z mojej twarzy.
- To.. było piękne. -  powiedziałam tylko tyle. Znowu mnie pocałował. I to była prawidłowa reakcja.! ;D 
Położył się na moim łóżku, a ja wtuliłam się w niego.
- Jak mieszkałam jeszcze w Polsce, we trzy.. to znaczy ja i moje przyjaciółki, byłyśmy waszymi fankami
- Łaa.. - zaśmiał się. - No to twoje marzenie, jako fanki się spełniło.. spotkałaś cały zespół - śmiał się.
- Jakiś Ty skromny. - też się śmiałam. 
- Tęsknisz ze swoimi znajomymi.? - zapytał z troską
- Bardzo.. co chwilę kłóciłyśmy kto jest z was najprzystojniejszy.- śmiałam się.
- Niech zgadnę byłaś z Harrym? 
- I tu Cię zaskoczę.. byłam za Tobą.
- Oh jak miło, ale wiesz nic oryginalnego.. słyszę to od każdej fanki- śmiał się
- Spaadaj! - Odsunęłam się od niego i usiadłam na brzegu łóżka. Udawałam tzw 'focha' 
- Oj.. ale żadnej fanki, nie polubił Mor, na prawdę.. zawsze zachowywał się w stosunku do nich agresywnie. A Ciebie pokochał, tak jak jego właściciel. Żadna fanka.. nie gra tak w kalambury  Żadna fanka, nie tańczy tak jak Ty.. i w połowie tańca ze mną wybiega z płaczem...
- Ooo przepraszam, ale to była inna sytuacja..
- Poczekaj... daj mi dokończyć.
- Yhym
- Gdy widzę Cię zapłakaną tak jak w tedy.. ja też jestem smutny. Chce zrobić wszystko abyś mogła, uśmiechać, śmiać się całe życie... Żadna fanka, nie błaga mnie o litość, gdy ją łaskocze. Żadna fanka, nie mruży oczu, gdy ją całuję - zarumieniłam się - no i najważniejsze, żadna fanka nie rumieni się ta jak Ty, gdy mówię o niej... A gdy Cie pierwszy raz ujrzałem.. fanka zaczęła by piszczeć, i udawać że umiera, abym zaniósł ją na rękach do domu. A ty byłaś samodzielna.. nawet się wtedy do mnie nie uśmiechnęłaś,. Co nie powiem.. ale trochę mnie zdziwiło. A więc nie jesteś taka jak inne.. jesteś wyjątkowa..
Chwila ciszy.. nic się nie odezwałam.
- Dlaczego nic nie  mówisz? Ja się naprodukowałem.. właściwie to pierwszy raz.. mówię takie rzeczy dziewczynie... Ej zaczynam się denerwować. - uśmiechną się..
- No wiesz, nie powiedziałeś mi nic oryginalnego.. Każdy chłopak mi tak mówi - śmiałam się.
- Spaadaj! - teraz to on siadł na drugim brzegu łóżka.. 
Przybliżyłam się do niego i pocałowałam.
- Ech.. no to już jakaś konkretniejsza odpowiedź. - powiedział. - A tak po za tym bardzo Cię kocham.
- Yhym.. to też mówi mi każdy chłopak - śmieje się.
- Tak?
No i zaczęła się mekka czyli łaskotanie.. 
Po chwili przestał coś go zaciekawiło.
- A Twoje przyjaciółki kogo uznały za przystojnego?
Zaśmiałam się.
- Tu nie chodziło o to kto jest najprzystojniejszy.. ale tez o to kto ma ciekawy głos.. poczucie humoru.. jak zachowuje się w danych sytuacjach. Ania jest szalenie zakochana w Harrym, ma nawet jego zdjęcie na tapecie. Dominice natomiast najbardziej podoba się Louis,
- Ooo obaj panowie są jeszcze wolni- śmiał się. 
- Yhym. ;D 
- ale co zrobimy z Niallem? Liam ma już dziewczynę, ja też, Harry czeka na.. 
- Anię- podpowiedziałam.
- tak.. a Lou na..
- Dominikę dokończyłam.
- no własnie.. biedny Niall
- O nie martw się.. na niego tez już ktoś czeka. Jest przystojny, zabawny ma piękny głos i z tego co zauważyłam jest uroczy..
- Zaczynam być zazdrosny. O mnie tak nie mówisz! - uśmiechnęłam się.. a zaraz później byłam już w jego ramionach. - Kocham Cię - powtarzał. 

***

środa, 25 stycznia 2012

Rozdział 5


***
Wpadłam do domu, łzy same leciały mi z oczu. Chciałam porozmawiać z mamą. Zajrzałam do jej pokoju.. siedziała w fotelu przy oknie. Patrzyła w dal, nie zauważając, że do niej weszłam
- Mamo?- zapytałam niepewnie.
Odwróciła się w moją stronę, płakała.. podbiegłam do niej i mocno przytuliłam.
- Zadzwonił, przepraszał.. dowiedział się, że jestem chora. Chce nam pomóc, chce się z wami spotkać. A ja nie wiem co mam robić..
- Nic nie mów, nie potrzebujemy go, tyle lat radziłyśmy sobie bez niego.
Do pokoju weszła Marta
- Kasiu? Czy mogłabyś zostawić nas same? Proszę.
- Jasne..- wiedziałam, że dla niej to też dużo znaczy. Znała go lepiej. Ja go już nie pamiętam, a ona przeciwnie..

Poszłam do swojego pokoju. Zaczęłam się zastanawiać. Może niepotrzebnie powiedziałam, że go nie potrzebujemy. Sama nie wiem.. mama go nadal kocha, pomimo tego, że od nas odszedł. Ciekawe jak by wyglądało nasze życie, gdyby wrócił? Nawet nie wiem jak wygląda, co robi.. gdzie mieszka.. jaki jest. Nic o nim nie wiem. To dla mnie obcy człowiek. Siedziałam z podkulonymi nogami. w dalszym ciągu płacząc.
Otworzyły się drzwi, do pokoju wszedł Zayan
- Hey - powiedział cicho - Twoja siostra mnie wpuściła.
- Przepraszam.
- Ale za co?
- Za to, że zepsułam wczorajszy wieczór, za to, że wam nic nie wyjaśniłam, nic nie odpowiedziałam.. przepraszam.
- Daj spokój. Bardziej mnie martwi to że nadal płaczesz.. - uśmiechnął się.
- Nic mi nie jest - odpowiedziałam wycierając łzy. Ale to nie pomogło.. zaraz poleciały kolejne..
Podszedł do mnie, usiadł na łóżku i mnie przytulił. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej, już tak mam. Jak ktoś mnie pociesza, to czuje się jeszcze gorzej.
Zayan odsunął mnie tak aby spojrzeć mi w oczy, spuściłam wzrok. Delikatnie uniósł mój podbródek, a wiec nie miałam wyjścia, musiałam na niego popatrzeć. Miał takie spokojne, brązowe oczy..
- Powiesz mi co się stało?. Martwię się.
- ech..
- Wydusisz z siebie? - uśmiechną się
- Mój ojciec, rozmawiał z mamą.
- No i co w tym jest takiego strasznego? - nie zrozumiał.
- To, że nie widziałyśmy go od 12 lat.
- .. yymm.. przepraszam, nie wiedziałem.
- nic się nie stało Skąd mogłeś wiedzieć?- uśmiechnęłam się.
- O czym rozmawiał z Twoją mamą?
- Przepraszał, powiedział, że chce pomóc, że chce się z nami spotkać, że dowiedział się o.. - nie będę mówiła Zayanowi o chorobie mamy. Nie ma takiej potrzeby.
- o czym?
- yy.. o tym, że przeprowadziłyśmy się do Londynu, ponoć on też tu mieszka.
- To chyba dobrze. Będziesz się mogła tu z nim spotkać.
- ale ja nie wiem, czy tego chce.. czy potrzebuje się z nim spotkać..
- dlaczego?
- przyzwyczaiłam się do życia bez niego. Nie wiem jaki jest.. nie wiem z jakiego powodu chce nas zobaczyć.. nie wiem czy ma szczere zamiary.
- zadzwonił do was, to jet już duży plus. Zależy mu na was.
- ech.. - powoli się uspakajałam.
- ale czegoś mi nie powiedziałaś.. Twój tata dowiedział się nie tylko o przeprowadzce.. chodzi o coś jeszcze prawda?
- Czy Ty musisz wszystko wiedzieć?- zaśmiałam się
- Zależy o kogo chodzi - również się zaśmiał. - Wyjawisz mi to, o czym nie chcesz mówić?
- niestety nie przyjechałam do Wielkiej Brytanii z nudów.
- No wiem, przyjechałaś aby po wkurzać trochę One Direction - śmiał się.
- Ej jestem, aż taka nie do wytrzymania?
- No trochę. - śmiał się nadal
rzuciłam w niego poduszką.
- przegiąłeś.
- tak wiem. ale nie zmieniaj tematu. W jakim celu tu dotarłyście?
- książkę piszesz? - zaśmiałam się
- Nie, ale pisze pamiętnik.. jak już znudzi mi się opisywanie mojego bujnego, życia towarzyskiego, to napisze o tobie. - śmiał się.
- No.. bardzo śmieszne. Jak masz takie ciekawe życie osobiste, to może ty coś mi powiesz o sobie, ja gadam cały czas.
- Prawie by ci się udało zmienić temat.
- No dobra, przyjechaliśmy tu, bo w Londynie jest najlepsza klinika nowotworowa.
Przestał się śmiać.
- że Ty..? - przestraszył się
- nieee.! Moja mama jest chora.
- Ale jak to? Po niej nic nie widać. Przecież.. pracuje jako terapeutka w jakimś szpitalu.
- No właśnie, to jest ta klinika, mama się nie poddaje. Lekarze są dobrej myśli, narazie nowotwór ustąpił. Ale skąd ty tyle wiesz o mojej mamie?
- Tajne źródła - powiedział, uśmiechając się.
- Niech się zastanowię.. Marta? - śmiałam się
- Raz z nią gadałem.. w tedy jak przyszedłem Cie zaprosić do nas. Trochę się dowiedziałem o Tobie
- o mnie? Nie mieliście ciekawszych tematów? - chyba lekko się zarumieniłam.
- No właśnie nie. Ja wolałem rozmawiać o pogodzie, ale twoja siostra. - śmiał się.
Znowu rzuciłam, w niego poduszkę, ale tym razem mi oddał. Chciałam użyć tej poduszki, aby po raz kolejny dostał, ale on złapał mnie w tali, popatrzył mi w oczy. A zaraz później, wykorzystał to że mam łaskotki. Zataczałam się w śmiechu, nie mogłam wytrzymać
- Zayan. Zayan.! błagam, wystarczy- mówiłam, przez śmiech. - MALIK!!!- krzyknęłam.
Poskutkowało, ocknął się.
- Słucham? - powiedział jak gdyby nic.
- A nic tak, sobie tylko krzyczę, z nudów- powiedziałam z sarkazmem.
- Cudownie się śmiejesz. - uśmiechnął się
Leżał nade mną. i patrzył mi w oczy. Miał taki przenikliwy wzrok. Miałam wrażenie.. że zajrzał w najgłębsze zakątki moich myśli. Przesunął kosmyk moich włosów z twarzy. Delikatnie mnie pocałował. Lekko się odchylił, aby zobaczyć moją reakcję. Miałam zamknięte oczy, ale czułam, że się uśmiecha. Pocałował mnie, po raz drugi ale tym razem odważniej. Teraz to ja się uśmiechnęłam. Otworzyłam oczy, zadowolony z tego co zrobił patrzył się na mnie. Usłyszeliśmy szczekanie psa. Zayan się zaśmiał.
- Trochę się u Ciebie zasiedziałem, zapomniałem o wyprowadzeniu Morona. zszedł ze mnie i podszedł do okna, teraz zaczął, się śmiać, tak na maxa.
- Co Cie tak rozbawiło? - podeszłam do niego.
- Widzisz te okno na przeciw twojego.
- Yhym.. - zrozumiałam, i też się śmiałam.
- No to będę, wysyłał Ci liściki miłosne, na sznureczku. - powiedział, uśmiechając się
Pamiętacie, jak zaraz po przeprowadzce opisywałam wam, widok, z mojego ona.? I o tym, że moim sąsiadami są chłopcy z 1D.? I jeszcze to, że na przeciw mojego, okna, znajduje, się okno z któregoś pokoju sąsiadów? No właśnie i to jest pokój Zayana. ;D
- Wybrałabyś się ze mną i z Morem na spacer? - zapytał
- jak mnie ładnie poprosisz. - zaśmiałam się.
Podszedł, do mnie i mnie pocałował.
- No tego się nie spodziewałam, ale może być.
- Może być?!- zbulwersował się, - to był genialny pocałunek! - śmiał się.
- Pocałunek, był ale nie pamiętam, iż był taki genialny.
- a jak tam, twoje łaskotki? - to był cios poniżej pasa
- niee!. Całowałeś świetnie, cudownie.. tylko proszę nie łaskotki!
- No i już lepiej. - śmieliśmy się. - Idziemy? - wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Idziemy- podałam mu swoją.
- Wstąpimy jeszcze do mnie, po Morona.
- Dobrze. Są chłopcy? - zapytałam.
- są... ja ci już nie wystarczam? - zaśmiał się.
- Niee!
- To co łaskotki?
- oczywiście, że mi wystarczasz. - śmiałam, się - Chciałam ich tylko przeprosić.
- nie gniewają się. - zapewnił.
Zeszliśmy po schodach, mam siedziała w salonie, czytała książkę. Marta kręciła się w kuchni. zauważyłam, że Zayan, puszcza do niej oczko. Ona się uśmiechnęła.
- widziałam - szepnęłam.
Chłopak się zaśmiał.
- Mamo idę się przejść. - oznajmiałam
- Tylko, nie wróć za późno.! - odpowiedziała.
- ze mną, będzie bezpieczna - wtrącił się Zayan.
Mama się zaśmiała.
- Do widzenia Młodzieży! - nauczyła się tego mówić od mamy Puelli, ja też tego nie znosiłam.
- Mamooo!!!
- Idzie już- śmiała się.
W drodze do domu chłopaków, dowiedziałam się, że Zayan, nie rozmawiał tylko raz z Martą. Kilka razy spotkali się z nią na mieście. <bulwers> Dlaczego mi nic nie powiedziała?! Ciołek!
Chłopak, wytłumaczył się tym, że chciał poznać trochę swoją, nową sąsiadkę (mowa o mnie). Masakra. Ciekawe co mu o mnie powiedziała?

***





 

wtorek, 24 stycznia 2012

Rozdział 4.


***
Po rozmowie z dziewczynami zastanawiałam się w co się ubrać na spotkanie z chłopakami. Nie chciałam wyglądać bardzo elegancko. Przekopałam całą szafę. W końcu zdecydowałam się na granatowe rurki, luźny biały T-shirt z dużymi czerwonymi ustami oraz conversy. Spojrzałam na zegarek, była 16.30. Poszłam zawiadomić mamę, że wychodzę wieczorem do sąsiadów.
Teraz przesiaduje w łazience. Włożyłam, wybrany wcześniej zestaw. Zrobiłam delikatny makijaż, lekko podkręciłam włosy.. wyszły idealne 'fale'. Zadowolona z wyglądu przeszłam do pokoju, zerknęłam na telefon kilkadziesiąt wiadomości od dziewczyn, mogłam się tego spodziewać. Leżałam na łóżku i zaczęłam je czytać
- przepraszam, ale drzwi były otwarte.. - tylko nie to.. to był głos Zayana
Odwróciłam głowę w stronę wejścia... Stał nad moim łóżkiem. Idealny, boski, przystojny facet.. ach.
- Em.. nic się nie stało.  Hey. - powiedziałam po chwili. Wstałam.. i wylądowałam na przeciwko Niego. Przybliżył się. popatrzył mi głęboko w oczy. Zamarłam myślałam.. że coś się zaraz wydarzy. Nachylił sie i powiedział mi do ucha..
- Ślicznie wyglądasz.
Spodziewałam się czegoś innego.. ale to mi wystarczyło. Dlaczego on taki jest?! Za każdym razem gdy go widzę nie mogę się skupić, nie mogę się poruszyć.. nic nie mogę.! Kaśka opanuj się .
- Dziękuje. Chyba powinniśmy już iść?
- A tak, tak. Chłopcy czekają. - uśmiechną się

Przez drogę nie rozmawialiśmy. Lubie ciszę, ale teraz była niezręczna. Weszliśmy do ich domu. Był przepiękny.  Reszta zespołu nie zauważyła, że weszliśmy. Niall robił coś w kuchni, Liam pomagał mu. Harry i Lou wygłupiali się w salonie. Loczek leżał na sofie.. i krztusił się ze śmiechu, a na nim siedział Lou i udawał kowboja. Wymachując niewidocznym lassem. Nie wytrzymałam, i wybuchłam śmiechem, dołączył się do mnie Zayan, a zaraz później Niall oraz Liam. Odwrócili się w naszą stronę . Lou szybo zszedł z Harrego, zaczerwienił się i popatrzył na Loczka, ten mimo publiczności, nie mógł się przestać śmiać.
- Część- przywitał się Lou.
- Tak.. witamy w naszych skromnych progach - wybełkotał przez śmiech Harry
Niall i Liam pomachali w naszą stronę zza blatu kuchennego.
- hey - odpowiedziałam wszystkim.
Podeszli do nas.
-to tak.. Nialla już znasz. A to jest Harry, Lou i Liam. a to jest Kate, wskazał na mnie.
- Dosyć tych czułości, chodźcie do stołu, zrobiłem spaghetti. - powiedział Niall
- a ja pomagałem - dopowiedział Liam
- na pewno będzie pyszne. - zapewniłam
- oczywista, oczywistość - zaśmiał się Niall
Zasiedliśmy do stołu, jedzonko było naprawdę genialne. Lou i Liam poprosili nawet o dokładkę. Po wpałaszowaniu wszystkiego przeszliśmy do salonu.
- to co chcesz robić.? - zapytał Zayan
- Czekam na wasze propozycję - odpowiedziałam.
- A więc Karaoke -powiedział Harry
- Albo filmy -zaproponował Niall
- może kalambury? - zapytał Lou.
- taak.!- krzyknął jak dziecko Liam.
- ja się zgadzam. - uśmiechnęłam się
- mi też odpowiada. - Zayan
- to my też - odpowiedział Harry .
- to tak, gramy drużynowo, czy każdy po kolei? - zapytał Lou
- Oj wszyscy zgadujemy, a ty pokazujesz.. tobie to dobrze wychodzi- powiedział Loczek
- no dobrzee - westchną Lou, po czym uśmiechną się do swojej myśli, chyba już miał jakiś pomysł.
- No to my siadamy na kanapie a ty dajesz. - powiedział Zayan.
Siadłam pierwsza obok mnie Zayan, z drugiej strony Niall, a na podłodze rozłożył się Liam. Harry usiadł w fotelu. Uśmiechnął się. Naprawdę słodkie miał te dołeczki.
- Zgadujcie.! - krzyknął Lou.
Stanął wyprostowany, uniósł ręce nad głowę i nie ruszał się.
- Baletnica?- odpowiedział pytająco Niall.
- nie- odparł Lou
- Słup? - zapytał Harry
- niee.!
- Marchewka?- Zayan
- nie. ale to będzie dobry pomysł na przyszłość. - uśmiechnął się.
- coś Ty wymyślił?!.. może jakaś podpowiedź?, bo coś czuje, że będziesz tak wiecznie stał.- Liam
- hymm.. może być plastikowa i szklana
- nie ma jak podpowiedz, niee? - powiedział z sarkazmem Zayan.
- Butelka.. - zapytałam
- no, w końcu, oczywiście, że butelka. - zaśmiał się Lou
Reszta, patrzyła na mnie i Lou jak wryta.
- Przecież to nie przypomina butelki - powiedział Niall
- Jak to zgadłaś?- zapytał Zayan
- Kobieca intuicja- zaśmiałam się.
- Wow.. to było trudne Lou, teraz coś prostszego - powiedział Liam
- hymm postaram się.. zgadujcie.!
Wziął swój telefon, szukał chyba jakiejś piosenki, podszedł do mnie i pociągnął mnie za rękę.. zdziwiłam się. Reszta się gapiła. Powiedział mi coś na ucho. Pokiwałam ze zrozumieniem. Stanęłam z przodu, on za mną Puścił muzykę, ja wzniosłam rękę, i udawałam,  że patrze w dal, On też tak zrobił
-oczywiste, że Titanic. - powiedział Zayan
Zaczęliśmy się śmiać...
- Loczek, może teraz Ty?! - zapytał się Lou.
- Och, niech ci będzie.
W salonie była kremowa kolumna, podszedł do niej, puścił jakąś piosenka klubową.. i zaczął tańczyć
- tancerka w klubie Go Go - powiedziałam
- dokładnie. - odpowiedział Hazza, lecz nie miał zamiaru przestać tańczyć, podszedł do niego Lou.. i zaczęli się obmacywać, tańcząc przy tym.. DEBILE! Pogłośnili muzykę i zaczęliśmy wszyscy tańczyć, wygłupiając się przy tym.. staliśmy w kółku, na środek wszedł Zayan, tańczył genialnie. Później już rozproszyliśmy się po całym salonie. Zayan zmienił piosenkę na I Will Always Love You. (Writney Huston.) Zastanowiłam się dlaczego Harry miał na telefonie taki stary kawałek, ale cóż ta piosenka ta piosenka jest..cudowna.
Podszedł do mnie Zayn.
- Mogę poprosić Panią do tańca? - zapytał, słodko się przy tym uśmiechając.
- Z przyjemnością- tez się uśmiechnęłam
Zerknęłam na bok, na kanapie stał Lou, udając, że śpiewa, Liam robił za chórek. Harry i Naill tańczyli ze sobą, grając zakochanych.. Bardzo ich polubiłam, wszystkich.
Zaczęliśmy tańczyć z Zayanem. Ojj.. wiem słodkie. Na początku tańczyliśmy tak sztywniej.. trochę się głupio czułam. Zayan trzymał ręce na mojej talii, przyciągnął mnie bliżej do swojego ciała.. chyba trochę drżał i ja chyba też. ;D Czułam na nas wzrok chłopaków, ale nie przeszkadzało mi to.  Położyłam Głowę na ramieniu Zayana. Było mi dobrze. Nagle zadzwonił Mój telefon, odsunęłam się od mojego partnera
-Przepraszam.. ale
-Jasnie, odbierz... skończymy jeszcze - uśmiechnął się i podszedł do Lou.

-Słucham? - na wyświetlaczu zobaczyłam, że to  moja mama..
-Dzwonił twój ojciec.. - załamał się jej głos i się rozpłakał.
Nie odpowiedziałam nic.. stałam jak wryta. Opuściłam dłoń z telefonem. Jak to dzwonił ojciec?! Dlaczego?!
Ostatnim razem widziałam go gdy miałam 5 lat.. Co on chce?! Nigdy nie przebaczę mu, że odszedł.!

-Czy coś się stało? - u mojego boku stał już Zayan z zatroskaną miną.
Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
- Kate?! - lekko mną wstrząsnął, a ja dalej nic nie mówiłam. Chciałam, ale nie mogła..
Spojrzał na chłopaków. Podeszli do mnie wszyscy.
- Kate, proszę powiedz coś..- błagał Zayan, widziałam, w jego oczach zmartwienie.
Po moim policzku, poleciała łza.. chłopcy nie wiedzieli co zrobić, Zayan podszedł bliżej,
- Kate.. naprawdę się martwię.. - wytarł łzę
Zaczęłam ryczeć.. popatrzyłam. na nich..
- przepraszam -powiedziałam tylko tyle i wybiegłam z płaczem
-Kate?! - krzyknął Zayan, ale nie byłam w stanie z nim rozmawiać. Kiedyś mu to wyjaśnię, jeżeli kiedykolwiek będzie chciał ze mną jeszcze rozmawiać. Wiem, zachowuje się głupio alee.. nie mam siły..

***














czwartek, 19 stycznia 2012

Rozdział 3

***
Rano pojechałam z mamą do lekarza. Okazało się, że jedynie potłukłam nogę. Niestety, usztywnił mi ją i zawinął w bandaż, który muszę nosić tydzień. No cóż.. zawsze mogło być gorzej..
W domu wszystko zaczyna się układać. Marta znalazła odpowiednią uczelnie. Ja zapisałam się do szkoły ( na szczęście mam jeszcze dwa miesiące wakacji. ) Mama czuje się dobrze. Dwa razy w tygodniu jeździ na badania kontrolne do kliniki i właśnie tam znalazła pracę jako terapeuta; psycholog. Prowadzi zajęcia z ludźmi, którzy myślą, że choroba to wyrok śmierci. Pokazuje, że mogą z nią żyć, a sama jest najlepszym tego przykładem. 

- Kaśka.!! - usłyszałam podniecony głos Marty
- Co taam.?
- Chodź szybko, ktoś do Ciebie. 
Wstałam powoli z łóżka, odłożyłam laptopa, trochę się ogarnęłam i zeszłam na dół. W drzwiach stał Zayan.
- Cześć Kate. - uśmiechnął się. 
- Hey.. - odpowiedziałam
- Chciałem sprawdzić jak się czujesz.? Oj ale widzę - zerknął na moją nogę. - że nie zbyt dobrze.
- Nie jest źle, mam tylko lekko potłuczoną. - wyjaśniłam. - Wejdź. - zaproponowałam. 
- Oh.. niestety nie mogę, śpieszymy się do wytwórni.- wskazał na samochód, a z niego wyglądających chłopaków. Pomachali do nas. Zayan się zaśmiał, a ja uśmiechnęłam.
- Rozumiem. 
- Tak właściwie, chcę Cie na przeprosiny zaprosić wieczorem do nas. Chłopcy chcą cię poznać.. yy.. trochę im wieczorem o Tobie opowiedziałem. 
Zarumieniłam się. Nie wiedziałam co zrobić, przyjść do nich.. nie chcę wyjść na łatwą laskę.. podnieconą fankę. Przez dłuższą chwilę nic nie mówiłam.. nagle przy nas pojawił się Niall.
- Nie możesz odmówić. - słodko się uśmiechnął. - Zayan by tego nie zniósł, wczoraj myślałem, ze wyjdzie z siebie, opowiadając o tobie. 
- Niall! Ech..- Zayan na niego krzyknął, i się zarumienił. Blondyn zaśmiał się a ja mu towarzyszyłam. 
- tak po za tym.. jestem Niall. - przedstawił mi się.
- Wiem, wiem. - w dalszym ciągu się śmiałam.
- No tak, a Ty jesteś ta słynna Kate. Miło mi.- podał mi rękę.  - uśmiechnęłam się.
- Chodźcie, bo się spóźnimy! - to był chyba głos Louisa. Uśmiechną się do mnie.
- Musimy już iść. - powiedział Zayan. Skorzystasz z zaproszenia.?- zapytał, ale nie był pewny mojej reakcji
- Nie daj się prosić - przekonywał mnie Niall
- No dobrze. to o której mam być?
- O osiemnastej przyjdę po Ciebie, dobrze? - rzekł Zayan.
- Ekhym, chciałabym zauważyć, że mieszkacie tuż obok, powinnam sama trafić.
- No ale wypada, żebym przyszedł po dziewcz.. - zaciął się, zorientował się że nie idę tylko i wyłącznie do niego - zawstydził się i pochylił głowę. Blondynek zaczął się śmiać.
- Przyjdź po mnie, tak na wszelki wypadek, znając moje szczęście.. - chciałam jakoś wybrną z tej sytuacji, ale chyba mi sie nie udało. Zayan spojrzał na mnie i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. 
- To my już lecimy. - powiedział Niall, i odszedł.
- Do zobaczenia - powiedział Zayan
Weszłam do domu. Musiał pogadać z dziewczynami. Zadzwoniłam Do Ani, na szczęście była u niej też Dominika. 
Oczywiście, na początku nie uwierzyły mi, że poznałam członków zespołu One Direction. Musiałam je długo przekonywać, że mieszkają tuż obok mojego domu. gdy mi się udało wpadły w szał.  Zadawały mi tyle pytań. Wytłumaczyłam, że narazie rozmawiałam tylko z Zayan'em i Niall'em. - pisk :D - i zostałam zaproszona do nich dzisiaj wieczorem. - jeszcze większa radość. - jakąś godzinę rozmawiałyśmy o tym w co mam się ubrać. Anka była za delikatna sukienką, natomiast Dominika, za odważnym strojem. 
Nie mogę sie doczekać tego spotkania.. 

***





Odważny strój, czy delikatna sukienka?  ;D 
Pewnie słabe, ale polubiłam pisać. ;) 
Dziękuje za  tyle wejść, chodź w większości to pewnie moje przyjaciółki. ;D 




wtorek, 17 stycznia 2012

Rozdział 2

i jak pierwszy rozdział.? proszę komentujcie, i doradzajcie mi, każda pomoc się przyda. ;))



                                                                          ***
Rano obudziła mnie mama, mówiąc, ze zaraz spóźnię się do szkoły. Wstałam wolno z łóżka.. wiedziałam, ze ten dzień będzie ciężki..
Dziewczyny czekały na mnie już przed szkołą. Podeszłam do, pogadałyśmy chwile, powiedziałam im coś na temat nowotworu mamy.  Nie wiedziały co powiedzieć. Przytuliły mnie, powiedziały, ze wszystko się jakoś ułoży i poszłyśmy na lekcje.
Po powrocie do domu, od razu zatelefonowałam do siostry.
- cześć kujonie! - przywitałam ją serdecznie xd. ;D
- hej. co tam? tylko szybko, bo się uczę. - no tak.. co ona mogła innego powiedzieć, czasami naprawdę mnie przeraża. ;D
- rozmawiałaś z mamą.? - miałam nadzieje że tak..
- yhym..., Taśka, nie przejmuj się, wszystko będzie dobrze. - ale z jej głosu dało słyszeć się niepewność.
-  Marta.? a co sądzisz o klinice w Londynie.?
- Poszperałam trochę w internecie, ludzie piszą, ze jest dobra.. hym.. ty również uważasz, że ta opcja jest skuteczniejsza.?
- no.. tak mi się wydaje. ale teraz myślę.. mama nie będzie chciała.. abyś była tak daleko..
- spokojnie Młoda poradzę sobie, albo znajdę uczelnie tam. Myślę, że gdzieś powinni mnie przyjąć.
- teraz musimy tylko przekonać  mamę - powiedziałam
- tylko.?!
- wiem, to nie będzie łatwe.
- siostrzyczko, muszę kończyć.
- no to.. pa.
- pogadam z mamą.
Pocieszyła mnie rozmowa z Martą. Sądzę, że we dwie uda nam się namówić mamę. Uważam, ze to  jedyna dobra opcja. Tam w Londynie, naprawdę mogą pomóc mamie.


TYDZIEŃ PÓŹNIEJ...

Mama się zgodziła. jedziemy do Londynu. Zostało wszystko ustalone. Wyjedziemy za miesiąc, czyli na początku wakacjii. ja muszę znaleźć szkolę, Marta uczelnie,.. a mama musi się zarejestrować do kliniki.  Oraz musimy załatwić sobie jakieś mieszkanie, bądź dom.
Mama zapisała się na szybki kurs angielskiego - musiała się trochę podszkolić. Mi wystarczyła powtórka ze szkolnych lekcji.


KILKA DNI PRZED WYJAZDEM...

Nie mogę pożegnać się z dziewczynami.. będzie mi ich brakowało. Zrobiły mi taki wypad na miasto - pożegnalny. Byli wszyscy moi znajomi, naprawdę mnie wzruszyli. Chyba nie doceniałam ich wcześniej..
już za nimi tęsknię..


DZIEŃ WYJAZDU...

Pojechałyśmy z mamą do Warszawy, zabrałyśmy Martę na lotnisko, a z tamtą wyleciałyśmy do Londynu.
Lot był krótki, ale za to meczący. Kilka dni przebywałyśmy w hotelu, dopóki nie znalazłyśmy odpowiedniego lokum. Nowe miasto, prawdziwe, duże tętniące życiem miasto!. Podoba mi się!


PRZEPROWADZKA DO NASZEGO NOWEGO DOMU...

Znalazłyśmy, mały domek przez ogłoszenie na portalu internetowym. Mama miała dość dużo odłożonych pieniędzy, a więc kupiła go. Wprowadziłyśmy się  tam już kolejnego dnia. znajdował się na prowincji Londynu. Było tam przepięknie. Ulica była chyba, jedną z najbogatszych, wille, ogrody... bajka!
Mój nowy dom.. był cudowny. Nie za wielki, ale w sam raz.
Weszłam do środka, a zaraz za mną Marta i na koniec mama. Rozejrzałam się, był już umeblowany. Wielki salon, dalej kuchnia, sypialnia z łazienką..
- Ta będzie moja - odezwała się mama - wy podzielcie  się górą.
- załatwione - powiedziała siostra. Od razu tam pobiegłyśmy.
Dwa pokoje również z łazienkami i szeroki korytarz, mógł służyć też jako malutki salonik. Wybrałam pokój, z oknem na jakąś wille. Ciekawe kto tam mieszka?.. Jedno z okien tego pałacyku, znajdowało się na przeciw mojego. ech.. muszę poznać sąsiadów. Marta zajęła drugi pokój. No i zaczęło się, wielkie rozpakowywanie..
Wieczorem, poszłam się przejść po okolicy. Włożyłam słuchawki.. i  zaczęłam słuchać moich ulubionych piosenek.Szłam, oczywiście zwracając uwagę na drogę, żeby wiedzieć jak wrócić. Nagle.. auć.! Poleciałam na chodnik, a na mnie leżał pies, tak dokładniej labrador, liżąc mnie po twarzy. Usłyszałam czyjś głos.
- Moroon! Mor.! - chyba wołał tego psa. Odwróciłam się... oo.. kurczę to Zayan! Zayan Malik!.. Pies, jednak dalej na mnie leżał i zadowolony merdał ogonem. Chłopak podszedł
- Hey.. yy.. przepraszam. - chyba, było mu głupio. - Mor chodź tu! - posłuchał się go i szczęśliwy usiadł przy jego nogach.
- em.. nie szkodzi. - uśmiechnęłam się lekko. Wiedziałam, że jest przystojny,  ale.. matko te jego brązowe oczy.. gapiłam się jak głupia.. w końcu się opamiętałam... Próbowałam stanąć, ale poczułam ból w kostce. na mojej tworzy pojawił się grymas.
- Nic Ci nie jest.? - zapytał się
- chyba nie - odpowiedziałam.. Chłopak pomógł mi wstać.. i cały czas trzymał mnie od tyłu w tali. Ech.. staliśmy tak chwile.. Zayan zabrał delikatnie dłonie.. a ja chciałam odwrócić się do niego przodem. Ups.. na szczęście ma refleks. Zachwiałam się, a on mnie złapał.
- Hymm.. na pewno dobrze się czujesz? - teraz to już  się przestraszył
- tak, tylko - wskazałam na kostkę - chyba potłukłam ja trochę..
- poczekaj..chodż, usiądziemy na ławce. Złapał mnie.. i chyba chciał podnieść.
- ej.. spokojnie dam radę przejść
- na pewno.?
- oczywiście. - wyszczerzyłam zęby, a on uśmiechnął się tak słodko..
Oparłam sie o niego i doszłam jakoś do tej ławki.. usiedliśmy. A Mor. położył się tuz obok.
- Zapomniałem sie przedstawić, jestem Zayan
- tak wiem. - odparłam szybko.
- no tak. - zaśmiał się, a ja  dołączyłam

- muszę już iść. - Wstałam, trochę nieudolnie, ale samodzielnie.
- poczekaj, pomogę ci.
- nie trzeba, mieszkam kilka domów dalej.
- i tak wracam, do siebie..  w tamtym kierunku - pokazał- chodź!
Złapał mnie tak jak na początku, i szliśmy powoli w kierunku domów.
- No to jak masz na imię.? - zapytał.
- Kasia. - Zayan skrzywił,... no tak przecież w angielskim nie ma takiego imienia.- Jestem z Polski - wytłumaczyłam- przeprowadziłam się kilka dni temu. po waszemu to.. - zastanowiłam sie chwile - .. Kate.
- aa..  rozumiem. - uśmiechną się, a ja się zarumieniłam - jak zwykle. ;D 
- no to już mój dom - chłopak zaczął się śmiać.
- przepraszam, ale co w tym jest takiego śmiesznego.? - zdziwiłam się
- wskazał na dom sąsiadujący z moim - mieszkam tu, z resztą zespołu
Czyli ten pałacyk, widoczny z mojego okna.. to jego dom, to dom chłopaków z One Direction. 
- witam sąsiadkę. I Chciałbym jeszcze raz przeprosić za Mor'ana ( nie wiem jak odmienia się te imię).
- Nic się nie stało. - pogłaskałam plączącego się cały czas  wokół naszych nóg psa. 
- polubił Cię -  a Mor jakby potwierdzając szczeknął. 
- ze wzajemnością - uśmiechnęłam się. - ja już muszę iść
- Dobranoc- odpowiedział- Farbowanych snów Kate.  
- Dobranoc. - no i znowu na mojej twarzy pojawił się banan. Gdy odszedł Zayan, pokuśtykałam do domu, podpierając się o wszystkie możliwe rzeczy.  

*** 



























poniedziałek, 16 stycznia 2012

Rozdział 1.

Na początku chciałabym Was prosić o wyrozumiałość. Dopiero co zaczęłam pisać i... nie wiem czy mi to wyjdzie. zobaczymy. ;))
Myślałam, że główną bohaterka będę ja. Ale wiedząc o czym chce pisać zastanawiam się.. czy wszystkie zdarzenia są tego warte. Główna bohaterka, będzie miał jedynie moje imię. ;))

***

Siedzę na facebook'u, oglądam zdjęcia znajomych. Na jednej z dziesięciu zakładek, mam stronę dotyczącą One Direction. Tak, jestem tą jedna z kilku milinów ich fanek. Oczywiście, bez przesady, lubię słuchać ich piosenek, oglądać zdjęcia, filmy, trochę pomarzyć.. - ale nic więcej. 

Nazywam się Kasia,  mam 17 lat. Mieszkam w domu z mamą. Może jest to trochę dziwne ale mam z nią wspaniały kontakt. Jest idealna. Gadamy o wszystkim. Mieszkamy na obrzeżach Zamościa. Moja siostra studiuje prawo w Warszawie. Od dziecka, lubiła się uczyć. zawsze była zainteresowana polityką... bla, bla, bla. Nie chce tego opisywać - nudne. A ojciec.? hymm.. był, było dobrze... nie wiem co się stało ale.. bardzo zranił mamę. I teraz go nie ma. Tak jest dobrze!.
Ja jestem, szczęśliwą, pełną optymizmu nastolatką. Mam dwie pojebane przyjaciółki. Puelle.. tzn Ankę oraz Dominikę ( ona nie ma ksywy.. narazie.) Dziewczyny znają się dłużej, o wiele dłużej., ja tak jakby do nich dołączyłam. To chyba na tyle opisywania mojej sytuacji życiowej. A.. nie.. jeszcze jedno. Nie mam chłopaka :D :D 

Ooo.. muszę zmieć szybo stronę na.. yy.. Mieszko I. Słyszę, mamę. Wróciła z pracy. Szybko otwieram ksiązki jeszcze jakiś długopis. Już.! Mina wzorowej uczennicy. Gotowe. 
- o hej mamo. Jak tam dzisiaj w pracy.?
- hej, hej.. musimy porozmawiać. chodź do mnie do pokoju - ups.. nie zapowiada się za ciekawie
- czy coś się stało.?
- Kasiu.. wysłuchaj mnie do końca.. proszę. 
- ee.. dobrze. - mam złe przeczucia.
- Jakiś miesiąc temu żle się poczułam w pracy.. pamiętasz to w tedy jak byłaś na Ani. na imprezie.
- to nie była impreza mamoo.
- to bez różnicy. na wszelki wypadek pojechałam na kontrolne badania do szpitala nie chcia..
- Słucham?! Mówisz mi to dopiero teraz.?! Mamoo?! 
- proszę.. pozwól mi skończyć.
- ech.. mów - cała sie dygotałam ze złości, i z tego co miałam zaraz usłyszeć. 
- a więc nic ci nie mówiłam, bo bałam sie że się będziesz martwiła
- oczywiście, że bym sie martwiła, przecież jestem twoją córką. Co nie zmienia faktu, że mogłaś mi powiedzieć!. - myślałam, że zaraz się rozpłaczę, ale będę silna 
- tak, masz racje przepraszam. wczoraj dostałam wyniki tych badań.. i..- widziałam jak poleciała jej łza po policzku, przestraszyłam się.
- i co.? 
- ech.. pamiętasz jak w tamtym roku na wakacjach miałam niedotlenienie mózgu?
- niestety pamiętam- pamiętam wszystko po kolei..., minute po minucie, sekundę po sekundzie.. i ten okropny dźwięk karetki.
- mam nowotwór.. - zmarłam... nie wiedziałam co powiedzieć - jest on połączony z tym, wcześniejszym atakiem, narazie nie jest on taki groźny ale w każdej chwili może.. - nie dokończyła
Co się dzieje.? świat mi znaczą wirować przed oczami.. widzę moją mamę, czekającą na moja reakcję.. Ale co mogę w takiej sytuacji zrobić.? Pocieszać, że wszystko będzie dobrze.? przecież,  nie będzie. Teraz nie mogę sie załamać, mama musi wiedzieć, że ma we mnie wsparcie..
- Co mówią lekarze.? Jakie masz szanse? Co można zrobić?  - popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, spodziewała się innej reakcji...
- spokojnie.. i nie tak szybko - chyba z trudem się uśmiechnęła. - szansa jest zawsze, słyszysz zawsze.. a w moim przypadku nawet bardzo duża..
- tzn.? 
- tzn, ze jeszcze nie wybieram sie na tamten świat.
- mamo to nawet nie było śmieszne.. 
- hymm... no to tak; lekarz powiedział mi jakie mam możliwości. Terapia w Polsce, a tak dokładniej w szpitalu w Warszawie, hamująca rozwój raka,  bądź klinika w Londynie,  najnowszy cykl badań.. oh,. tak szczerze mówiąc to nie pamiętam,  ale to i tak nie ma znaczenia. Ja już podjęłam decyzje. Nie wyjedziemy z kraju.
- ech.. poczekaj... czyli te badania w Londynie, mogą zniszczyć całkowicie nowotwór.?
- oj są jakieś szanse.. ale przecież nie zostawię Cie tu samej. a ja musiałbym odwiedzać ta klinike kilka razy w tygodniu, byłabym pod stałą obserwacją..
- a szpital w warszawie, jedynie pohamuje rozprzestrzenienie.. o nie - pokręciłam przecząco głową - jedziemy do Londynu, zapiszesz mnie tam do szkoły, z językiem sobie poradzę, Marta ( moja siostra ) będzie nas odwie.. - mama mi przerwała
- ej mała, nie decyduj za mnie, ja tu jestem od tego... trochę się rozpędziłaś..
- ale to jest najlepsza decyzja - powiedziałam poważnie
- porozmawiamy jeszcze na ten temat, jest juz późno,  jutro szkoła..
- ale mamo? - teraz ja jej przerwałam 
- pogadamy jutro, obiecuje, idz spać, kolorowych snów.
- dobranoc - pocałowałam ją w czoło.
Nie spałam, prawie całą noc, rozmyślając nad decyzją, w sprawie leczenia mamy. Chciałabym, aby w całości wyzdrowiał, a więc Londyn, ale z drugiej strony rodzina, przyjaciele.. Leżałam na łóżku, gapiąc się w ścianie  i ryczałam, ( przy mamie nie miałm odwagi). muszę porozmawiać z Martą.. 

***


  Na dzisiaj to tyle, wiem beznadziejne... ale chciałam spróbować. ;)