piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 18

***

<<<< OCZAMI ZAYNA >>>>

Czyli mamy całe 40 minut na rozmowę.. Spojrzałem na Kate. Usiadła niepewnie, opierając się plecami o szklaną szybę kapsuły. 
- Porozmawiamy? - zapytałem , po dłuższej chwili ciszy. 
Pokiwała głową, zgadzając się na moją propozycję.
- A więc.. - nabrałem powietrze do płuc - Fuck. - zakląłem pod nosem - Kate, nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć. Jest mi naprawdę przykro z powodu tego incydentu. Wiesz, dobrze że ta dziewczyna nic dla mnie nie znaczy. Kocham Cię. Chciałbym, żebyśmy znowu byli razem.. - spłynęła mi pojedyncza łza, którą natychmiast zmyłem. - Tęsknie za Tobą - dokończyłem, 
- A tak do tych romantycznych scen, zmierzając. To wiesz że w ostatnim odcinku, w Pamiętnikach Wampirów, byłam pewna, że Elena wróci do Stefana, a Ona mu nagle wypala, z tekstem, że kocha Damona. No dobra może koleś jest seksowny, zadziorny i taki złowrogi, ale to Stefan jest jej przeznaczony. A po za tym, Stefan jest, to znaczy był, no bo teraz się zmienił pod wpływem Clausa. no.! A Claus chyba się zakochał w Caroline.. - szybko zdawała relację Kate
Stałem zdezorientowany. O czym Ona mówi? 
- Kate! - przerwałem jej
Nawet nie zwróciła uwagi, na mnie
- na czym to ja.. a no, Claus chyba się zakochał w Caroline. Nawet fajnie, tylko że polubiłam Tylera.. 
- Kate!
- Tak.. przystojny wilkołak, z niego. Ale ostatnio stał się jakoś dziwny..
- Do jasnej cholery Kate o czym Ty mówisz?! - wrzasnąłem 
- No właśnie, dlaczego mówi się do jasnej cholery a nie do ciemnej? Mi jakoś bardziej pasuje ta "ciemniejsza" wersja. Tak, od dziś będę tak już mówiła. 


<<<< OCZAMI KATE >>>>

Spoglądał na mnie jak na idiotkę. Po prostu, próbowałam zmienić temat. Wiem,  to było żenujące. Okey, Kaśka daj spokój. Przecież Ty bez Niego już dłużej nie wytrzymasz. - mówiłam do siebie. Skierowałam wzrok na Zayna
- Też Cię kocham - odezwałam się, uśmiechnięta
- Możesz powtórzyć? - zapytał z uroczym bananem na buźce
- Zastanawiam się dlaczego mówi się do 'jasnej cholery' a nie do 'ciemnej cholery' - zaśmiałam się
- Nie o to mi chodziło. to co powiedziałaś później. 
- Postanowiłam, że od dziś będę mówiła  do ciemnej cholery
Wywrócił oczami. Wstałam, podeszłam do niego dość blisko.
- Kocham Cię - szepnęłam
- Nie usłyszałem, możesz jeszcze raz powtórzyć.? - zapytał zadowolony
- Do ciemniej cholery Zaynie Maliku KOCHAM CIĘ.! - krzyknęłam 

<<<< OCZAMI ZAYNA >>>>

I znowu, byłem najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi, ba na całej galaktyce. Delikatnie pocałowałem Kate. Tak mi brakowało jej słodkich warg. Znowu była MOJA. Moje serducho coraz szybciej ruchało płuco. Waliło jak szalone. Nasze pocałunki przeobrażały się, na bardziej namiętne. W pewnym momencie przerwała.
- Zayn, przepraszam. - powiedziała
- Za co? - spytałem zdezorientowany
- Za to, że byłam na Ciebie zła po tym pocałunku. Że tak na Ciebie naskoczyłam no i najważniejsze: przepraszam, że Ci nie zaufałam.
- Przeprosiny przyjęte. A teraz możemy wrócić do poprzedniej czynność? - uśmiechnąłem się zadziornie
- Zastanowię się - odpowiedziała 
- Kobieto, wiesz że uzależniasz? - wypaliłem
- Staram się jak mogę - zaśmiała się
Pocałowałem ją znowu, po czym skierowałem się z pocałunkami w stronę szyi
- Nigdy, więcej mnie nie zostawiaj - szepnąłem i delikatnie przygryzłem płatek jej ucha. Drgnęła, co mnie usatysfakcjonowało.
 Złapałem ją za dłoń. Siadłem na podłodze. Kate usiadła między moimi nogami, plecami opierając się o mój tors. Siedzieliśmy przytuleni, ciesząc się błogą ciszą. Uśmiechnąłem się do pod nosem. Zastanawiałem się nad tym co teraz czuje. Odgarnąłem włosy Kate, po czym całowałem ją po karku. 

- Zayn chyba już wychodzimy - odezwała się po chwili
Otworzyły się szklane drzwi. Wysiedliśmy trzymając się za dłonie. Kapsuła odjechała i przyjechała następna, z której wypadli nasi przyjaciele. 
- Czyli mamy rozumieć, że sobie wybaczyliście - powiedział Paul, patrząc na nasze splecione ręce. 
Przytaknęliśmy, a oni rzucili się na nas, dosłownie się rzucili. 
- No to musimy jakoś to uczcić. - powiedział Lou
- Impreza?! - zachęcał Hazza
- Chłopaki, przepraszam ale nie dzisiaj. Ja osobiście jestem zmęczona - powiedziała Kate
- Ekhym.., Zayn co wyście robili w tej kapsule?! - rzucił Nialler, na co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem

- No dobra, to ja zmykam do domu, a wy idźcie gdzieś do klubu. - Kate
- Nie, nie, nie - szybko zaprzeczyłem - ja idę do Ciebie, Oni idą do klubu. - wskazałem na debili 

Będąc już pod domem, ukochana pociągnęła za klamkę, ale drzwi były zamknięte
- Dziwne. Przecież w domu powinna być Marta i mama - rzekła
- nie masz kluczy? - zapytałem
- No nie. Nie były mi potrzebne. - odpowiedziała
Wyjęła telefon, zadzwoniła do swojej matki, lecz ta nie odbierała. Następnie zadzwoniła do siostry.. 

***

Okey jest  rozdział 18.! No wiem, wiem że krótki - tak jakoś wyszło. :D
Dziękuje wszystkim za wszystko. :* :D 









środa, 11 kwietnia 2012

Rozdział 17 cz. 2

***

<<<<OCZAMI KATE>>>>

- Idziemy z Lucy do Niallera, idziesz z nami. - oznajmił mi  Paul
- Do chłopaków.? tam może być Zayn. - powiedziałam z grymasem
- Nie może tylko na pewno będzie. To przecież jego dom. - zaśmiał się.
- Nigdzie nie idę. - westchnęłam.
- Boże, dziewczyno co Cie obchodzi, że on tam będzie. Nie każe Ci przecież, rzucać mu się na szyję, czy uprawiać dziki seks. Nawet Cie nie proszę żebyś z nim rozmawiała. Chcę spędzić miły dzień w gronie znajomych. Idziemy tam.! Przecież to twoi przyjaciele. Liam, Louis Hazza i Niall. Przynajmniej tak mi mówiłaś.
- Są, to znaczy byli. Nie widziałam ich odkąd zerwałam z Zaynem. - odpowiedziałam.
- Cholera! No bo nie odbierałaś od nich telefonu! - Paul, chyba powoli zaczął tracić cierpliwość.
- Nie krzycz na mnie. Nie mam ochoty tam iść. - wycedziłam
- Przepraszam, ale mnie już wkurzasz. Kurdę, Zayn Cie kocha, stara się o Ciebie. A Ty nawet nie masz do niego zaufania. Raz go pocałowała jakaś napalona panna, a ty go już posądzasz o zdradę. Kate, naprawdę Cie uwielbiam jesteś najlepsza, ale tym razem przesadzasz. Zastanów się nad swoim zachowaniem.! - wydarł się.
Złapał Lucy za rękę, i wyszedł z mojego domu. Patrzyłam oszołomiona na Paula. Co za debil jeszcze mnie poucza! Pieprzony idiota, który myśli, że jest mądry i zna się na ludziach.!
- Kurwa.! - przeklęłam, czego nie robię często.
Wyszłam przed dom, siadłam na schodkach.

Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, i kogoś siadającego obok mnie. Podskoczyłam przerażona i spojrzałam w jego stronę, to Liam. Odetchnęłam z ulgą.
- Nie chciałem Cie przestraszyć. Cześć Kate. - uśmiechnął się.
- Cześć Liam. - odwzajemniłam uśmiech.
- Paul, jest u nas. - powiedział.
- tak, wiem.
- Mówił, że się na Ciebie wydarł i że przesadził.
- Nie, nie przesadził. Najgorsze jest to że ma rację. - westchnęłam
Nie odpowiedział, tylko pokiwał głową.
- Liam, posłuchaj muszę was przeprosić. Was wszystkich, chyba mi odbiło ostatnio. - zaśmiałam się.- Przepraszam, że nie odbierałam telefonów, przepraszam że nie dawałam znaków życia, przepraszam, że nie chciałam się z wami spotkać. Po prostu PRZEPRASZAM. - uśmiechnęłam się.
- Dużo tego. Nie ma sprawy. Tu nie chodzi o nas, my Ci wybaczamy. To sprawa pomiędzy Tobą a Zaynem. Myślę, że powinnaś z nim porozmawiać.
- eh.. jak ON się czuje? - zapytałam niepewnie.
- Szczerze?
- Tak.
- Beznadziejnie. Nie śpi po nocach, jest jakiś nieobecny. Wiem że to tylko cztery dni, ale on się rozsypał. - Liam spojrzał na mnie, uśmiechnął się. - wy nie umiecie, bez siebie żyć.
Przymknęłam oczy, przełknęłam ślinę po czym ocknęłam się.
- Dzięki za rozmowę, jesteś kochany. - zwróciłam się do przyjaciela
- Wiem maleńka. - poruszył śmiesznie brwiami i przytulił mnie.
- No dobra chodż idziemy do was. Mam nadzieję, że jestem zaproszona.?
- Jasne.

Przeszliśmy z Liamem do domu obok. Chłopak przepuścił mnie w drzwiach, niepewnie weszłam do środka. Wszystkie pary oczu spoglądały teraz na mnie. Widziałem wcinającego coś Nialla, a przy nim Paula. Na kanapie Harrego i Louisa, jak zwykle się "gwałcących", ale tym razem obok nich kręciła się siostra Paula, Lucy - mimowolnie się uśmiechnęłam, brakowało mi tu tylko Jego. Brązowookiego przystojniaka, który zawładnął moim serduchem.
- Do stu tysięcy zmarnowanych marchewek.! Siostraaaaa.! - krzyknął Loui, po czym momentalnie znalazł się u mojego boku. Wziął mnie w ramiona, przytulał, całował...
- Też za tobą tęskniłam "braciszku".
- Kate.! - krzyknął Lokowaty
- jak dobrze, że jesteś - powiedział Niall.
- Mam nadzieje, że nie jesteś na mnie zła - odezwał się Paul
- Jasne, że nie. Jak zwykle masz rację. - uśmiechnęłam się
Chłopcy spojrzeli na mnie złowrogo, po czym rzucili się na mnie. i zaczęli się przekrzykiwać. Wyłapałam  tylko poszczególne urywki.:
- Cholera.! Dlaczego się do nas nie odzywałaś.?
- Wybacz Zaynowi.!
- Zayn Cie kocha.!
Stałam pośrodku tych oszołomów i słuchałam.
- Musicie być razem.!
- Powinniśmy się na Ciebie obrazić, za to że nas olałaś.!
Westchnęłam Popatrzyli się na mnie po czym czule uśmiechnęli i zrobili grupowego przytulaska
- Przepraszam. - zdołałam tylko tyle powiedzieć.
Ktoś chrząknął za nami. Co ja gadam to nie KTOŚ to Zayn. Odwróciłam się w jego stronę, chłopaki rozstąpili się.
- Witaj Zayn. - odezwałam się po chwili.
- Witaj Kate. - uśmiechnął się.
Cholera, ale on się cudownie uśmiechał. Najchętniej podeszłabym do niego i pocałowała. Ugh, dlaczego to jest takie trudne.

<<<<OCZAMI ZAYNA>>>>

Przyszła, przywitała się ze mną.. może.. może.. jeszcze coś do mnie czuje. Staliśmy na przeciwko siebie, patrząc głęboko w oczy. Chyba wzajemnie próbowaliśmy z nich wyczytać co czujemy. Chłopaki stali jak kołki przy nas i szturchali się znacząco. Chciałem już coś powiedzieć, ale Kate była szybsza, wyminęła mnie i podeszła do Lucy. Przykucnęła przy niej, wyglądała wyjątkowo słodko.
- Chłopaki mamy na dzisiaj jakieś plany? - zapytała tym głosem, który tak na mnie działał.
- Tak sobie myślę, że może London Eye.? Tak szczerze mówiąc to jeszcze na nim nie byłem. - odezwał się Paul.
- Taaak.! - wydarł się Loui.
Reszta chłopaków też się zgodziła. Mnie również pasowało. Spojrzeliśmy na Kate.
- Sorki, ale ja się nie piszę. - zaczerwieniła się.
- No nie mów że się boisz.? - spytał roześmiany Hazza.
Przygryzła wargę. No cholera, cholera, cholera.! Kate dlaczego jesteś taka seksowna, dlaczego tak na , mnie działasz.?!
- A jednak się boisz.- dokończył Harrry.
- Nie boje się. Idę.! - zaprzeczyła szybko.
Wybuchnęliśmy śmiechem. Była taka zawzięta, taka.. pociągająca. Nie.! Nie.! Nie.! Nie o tym teraz mówiliśmy. Spojrzałem na nią ukradkiem, znowu przygryzała wargę - denerwowała się. Tym razem ona, przyjrzała się mi, ale widząc, że się na nią patrze zarumieniona odwróciła głowę. Czułem się tak jak naszego pierwszego spotkania.
- Okey, no to idziemy. - ucieszył się Niall
- Odprowadzimy jeszcze Lucy do domu, myślę że rodzice już wrócili. - powiedział Paul
- Jasne.
- Ale ja nie chcę, jesce iść. - mała tupnęła nogą.
Uwielbiam, tą małą, może dlatego, że przypomina mi moją siostrę. Podszedłem do niej, kucnąłem z drugiej strony. Kate popatrzyła na mnie, a później z powrotem na Lucy.
- Mówisz, że nie chcesz iść tak.? - zapytałem się Lucy
- No tak. - odpowiedziała niepewnie.
- Dlatego Cie poniosę. -zaśmiałem się, po czym przerzuciłem sobie małą przez ramię, Zaczęła się głośno śmiać.
Wyszliśmy przed dom, szlem na przodzie z tą małą królewną, za nami wlokła się reszta. Zacząłem się zastawiać, nad tym jakby tu porozmawiać z Kate.
- podoba Ci się.? - przerwała mi Lucy.
- Słucham.? - udawałem że nie rozumiem.
- Podoba Ci się Kate. - powtórzyła.
- Skąd wiesz.? - zapytałem zdziwiony
- psecies nie jestem ślepa. - powiedziała oburzona Lucy
- kilka dni temu była moją dziewczyną, ale wszystko zepsułam. - powiedziałem jej szeptem
- Na pewno nie. Lubi Cię - uśmiechnęła się.
- Mam nadzieje. - odwzajemniłem uśmiech
- Stoop.! Jesteśmy niesplawiedliwi.! - krzyknęła w stronę reszty Lucy.
Popatrzyłem na nią, nie rozumiałem o co tej małej istocie chodzi.
- Kate, ja idę w lamiona (ramiona) mojego blaciska, a Ty wskakuj na Zayna. - powiedziała uśmiechnięta
Takie małe, a tak dobrze kombinuje, wszyscy się zaśmieliśmy. Lucy zeskoczyła ze mnie i już siedziała na ramionach Paula. Spojrzałem na Kate, stała zdezorientowana. Podszedłem do niej.
- Mogę,? - wystawiłem dłonie.
- Zayn nie żartuj. Bez przesady. Przecież mam swoje nogi. - zaśmiała się nerwowo.
- Nie ma tak. bo się oblazę.! - powiedziała w naszą stronę Lucy. - psynajmniej do nasego domu. - dokończyła.
- Chyba nie masz wyjścia. - szepnąłem w stronę Kate
- Ale ja jestem ciężka, a to kawałek drogi. - odpowiedziała
- Nie jesteś ciężka. Nie wierzysz we mnie? - zapytałem uśmiechnięty i pokazałem jej umięśnione ramie
- Wierzę, ale.. - spojrzała błagalnie w stronę chłopaków, na co oni się zaśmieli i udawali że tego nie widzą.- nie ma jak liczyć na przyjaciół. - mruknęła pod nosem.
- Nie marudź. - wyszczerzyłem się,  wziąłem ją na ramiona i przycisnąłem do torsu.
Ukochana blisko twojego sera, równa się bezcenne uczucie. Po moim ciele przechodziły dreszcze.

Doszliśmy w ciszy do domu Paula. Odstawiliśmy Lucy. Była godzina siedemnasta. Kate, szła już samodzielnie u boku Louisa, wydurniając się z nim.
 London Eye prezentował się jak zwykle rewelacyjnie. Liam poszedł kupić bilety. Do kapsuły pierwsza weszła lekko przestraszona Kate, zaraz za nią ja i byłem pewny że za mną ciągnie się Harry i reszta. Weszliśmy do środka, odwróciłem się, a drzwi momentalnie się zamknęły.
- Co jest do cholery.? - zapytałem sam siebie
- Dlaczego jesteśmy sami w tej kapsule?! I Dlaczego nie ma tu chłopaków.? - krzyknęła Kate.
- Sam chciałbym wiedzie.. - przerwałem sam sobie - no tak. - powiedzieliśmy razem z Kate, po czym zaśmieliśmy się.
Nasi cudowni przyjaciele, chcą nas pogodzić i muszę przyznać, że mają całkiem niezłe pomysły... Czyli mam całe 40 minut na rozmowę. ..

***

Okeey. Jest kolejna część rozdziału siedemnastego.
Dziękuje wszystkim za wszystko - to chyba będzie już mój stały tekst. xd :D
Pozdrowiaaaam. :)





czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 17 cz. 1

***


<<<<OCZAMI PAULA>>>>

Mój przyjemny sen, z jakąś seksowną brunetką w roli głównej przerwał telefon. Spojrzałem niechętnie na ekran. Nazwa tego osobnika, narażającego się na własne życie: ZAYN.
"- Czego? Mam nadzieję, że to coś cholernie ważnego. - mówiłem zaspany.
- Cześć Paul. Jeżeli jeszcze spałeś to sory.
- Jasne, że nie spałem. kto śpi o godzinie - spojrzałem na zegarek. - drugiej nad ranem? - zapytałem sarkastycznie.
- Wiem że jest wcześnie, ale muszę porozmawiać o Kate. - mówił.
- No to gadaj nieszczęśliwy kochanku. - przymknąłem jedno oko chcące dalej spać.
- Czy ty COŚ do niej czujesz ? - zapytał po chwili ciszy.
- A co to znaczy COŚ.?
- Chodzi mi o to czy ją kochasz.?
- kocham. - powiedziałem.
Cisza w telefonie. usłyszałem, że przełkną ślinę.
- Kocham, kocham jak siostrę. - dokończyłem.
- Co?! - krzyknął.
- Nie drzyj się. To co słyszałeś. Kiedyś ją kochałem, ale to przerodziło się w przyjaźń.
- To znaczy, że do niej nie zarywasz.?
- To znaczy, że do niej nie zarywam. - powiedziałem rozbawiony.
Odetchnął.
- Jak myślisz mam u niej jeszcze jakieś szanse.?
- To zależy. - odpowiedziałem.
- Od czego.?
- Od tego czy ją kochasz i czy Ci na niej zależy.
- Jasne, że ją kocham i chcę ją odzyskać. - mówił.
- Okey Malik, porozmawiamy później. Przyjdę do was o dziesiątej. Dzięki za zaproszenie.
- Oczywiście, wpadaj. - zakończył rozmowę."
Boże, Boże, Boże... co ta miłość robi z ludźmi. Pokręciłem głową, po czym od razu zasnąłem.

Godzina później...
Niestety, ta brunetka nie skończyła tego co zaczęła we wcześniejszym śnie. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Do kolejnego snu wplątała się zadziorna rudowłosa... CHOLERA! Znowu telefon.
Tym razem: Kate :)
"- Błagam was, zejdzie się bo przez was nie mogę spać. - wycedziłem.
- Słucham? - zapytała zdziwiona.
- Nic, nie ważne. - odpowiedziałem.
- No dobrze. Posłuchaj wiem, że jest trzecia ale nie mogę spać. - pożaliła się.
- Niech zgadnę, myślisz o Zaynie? - byłem pewny odpowiedzi.
- Yhy.. no ale co ja na to poradzę, że kocham tego dupka.?
- Nic na to nie poradzisz. A więc, wybacz mu. Bądźcie szczęśliwą parą, naróbcie sobie gromadkę bachorów i dajcie ludziom spać.
- Paul o co Ci chodzi.?
- Mówiłem, że o nic, po prostu przerwałaś mi piękny sen.
- Blondynka, ruda czy brunetka.? - zaśmiała się.
Przygryzłem wargę.
- No nie przesadzaj, co ty sobie myślisz. Śniła mi się moja babcia. - rozbawiła mnie moja odpowiedź.
- Tak, jasne. Chyba muszę Ci znaleźć dziewczynę.
- Sama się znajdzie. Nie słyszałaś o przeznaczeniu.?
- Prawdę mówiąc to nie. A kto to jest.?.
- Bardzo śmieszne. Dam Ci przykład przeznaczenia. - powiedziałem
- No dawaj.
- Twoim przeznaczeniem jest Malik.! - krzyknąłem.
Westchnęła.
- Idę spać, dobranoc Paul.
- Zmieniasz temat, ale tym razem Ci pozwolę bo mi też che się spać. "
Żartujecie sobie? Drugi telefon jednej nocy.? Oh.. oni się zejdą jeszcze przed wprowadzeniem mojego planu w życie. Jaka szkoda... Znowu pokręciłem głową i zasnąłem.

Jakiś czas później..
Tym razem śniła mi się babcia. Cholera. Uwielbiam babcię, no ale.. ALE.
- Ei ty malutki psystojniaku, wstawaaj.! Słysys.? Wstaaawaj.! - coś zaczęło mi się drzeć do ucha
Po chwili to coś, wskoczyło mi na łóżko i zaczęło po mnie skakać. Niepewnie otworzyłem oczy i ujrzałem moją młodszą 'kochaną' siostrzyczkę Lucy. Popatrzyłem się na nią chwilę i znowu zamknąłem oczy.
- Nie udawaj ze spis. - przekrzywiła główkę po czym się nachyliła.
Zaczęła palcami otwierać mi powieki.
- Maluchu, zaraz mi wydłubiesz moje seksowne oczy.!
Uśmiechnęła się z satysfakcją, a na jej twarzyczce pojawiło się niezrozumienie.
- Co to znacy seksowne.?
Wybuchłem śmiechem. .
- Nie lozumiem z cego ty sie smiejesz.! - krzyknęła.
- Z niczego, po prostu Cię lubię. - powiedziałem i zacząłem ją łaskotać.
 Mała, miała taki słodziutki śmiech.
- Paul.! Lucy.! Śniadanie.! - krzyknęła z dołu mama.
- koniec tego dobrego. Idziemy jeść. - zakomunikowałam.
- ocywiście koniku. - zasepleniła i skoczyła mi na barana.
Zjedliśmy śniadanie, przygotowane przez naszą rodzicielkę. Po czym zostałem poinformowany, że ciocia nie może przyjść i muszę zająć się Lucy. Trochę  pomarudziłem, ale się zgodziłem.
- Lucy, pójdziemy po Kate i do moich znajomych dobrze.?
- Jasne blacisku. A Kate jest twoją dziefczyną.?
Zaśmiałem się.
- Kate jest dla mnie jak siostra. Dla Ciebie też nią może być.
- Aha no to choćmy do siostsycki.
Po jakimś czasie byliśmy już u naszej 'siostsycki' Przywitała nas z usmiechem
- Lucy.! Jak ja cię dawno nie widziałam.
- ceść siostsycko.! - krzyknęła po czym rzuciła się na nią                
Kate popatrzyła się na mnie zdziwiona. Bez głośnie powiedziała 'siostsycka?' na co ja wzruszyłem ramionami.
- Idę do Niallera. Idziesz ze mną - oznajmiłem.
- Do chłopaków.? Tam może być Zayn...


***



Dzięki jak zwykle :)
Sorki że taki krótki.