niedziela, 26 lutego 2012

Rozdział 13

***

Spojrzałam na zegarek - godzina 18. Za chwile przyjdzie po mnie Zayn. Ostatni raz spojrzałam w lustro. Nie wyglądałam nawet tak źle. Blado-różowa prześwitująca koszula, wpuszczona w bordowe rurki. Szpile koloru koszuli, delikatny makijaż, rozpuszczone włosy.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, poprawiłam włosy i zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi. Naprzeciw stał MÓJ przystojniak,
- hey koch.. - przerwał mi pocałunkiem. - kochanie - dokończyłam, gdy się ode mnie oderwał
- cudownie wyglądasz. - uśmiechnął się.
- dziękuje. muszę jakoś wyglądać przy takim ciachu. - westchnęłam
Chłopak się zaśmiał. Złapał mnie za dłoń i szliśmy w stronę ich domu.
- Zayn, gdzie jest Moron? Nie widzę go już od tygodnia. - spojrzałam na chłopaka.
- zawiozłem go do rodziców - powiedział ze smutkiem.
- szkoda. Polubiłam tego psiaka.
- On Ciebie też.  Ale tam mu będzie lepiej. Nas często nie ma w domu, a Mor to bardzo towarzyskie zwierze. - zaśmiał się
Szliśmy jeszcze chwile, słysząc muzykę dochodzącą z domu. W środku, było mnóstwo ludzi. Mnóstwo? to za mało powiedziane. Byli wszędzie. Taniec, rozmowy alkohol, wygłupy.
Przywitałam się z resztą chłopaków. Trochę wypiliśmy CZEGOŚ. No tak, nawet nie wiedziałam co to jest, ale nie byłam pijana, czego nie można było powiedzieć  o Louisie i Harrym. Impreza się rozkręciła. Tańczyłam to z Zaynem to z.. nie wiem kim. Było przyjemnie, ba było rewelacyjnie. Nagle przerwano muzykę, a z głośników dało się słyszeć głos pijanego Louisa.
-Zappprrprpraszam tu dooo mnie wszy.. wszystkie panieee ubraaane na popomarańczcczowo. - bełkotał.
Spojrzałam na mojego chłopaka. Wybuchnęliśmy śmiechem
- co on wyprawia? - zapytałam.
- nie mam pojęcia. - Zayn, śmiał się dalej
Podeszliśmy bliżej naszego przyjaciela. Stał na środku, a wokół niego było pełno dziewczyn z pomarańczowymi bluzkami, spodniami, sweterkami. Jedna zdjęła bluzkę bo miała pomarańczowy stanik, inna natomiast paradowała w majtkach, tego samego koloru. Patrzyłam na to z miną  typu 'wtf?'
Pogłośnili muzykę.
- Jestem w raaaaaaaaaaaaaaaaju! Żywe march-chhewki! - darł się Lou
- mu na dzisiaj chyba wystarczy - powiedziałam do Zayna.
- raczej tak. chodź pomożemy mu. - nie mógł opanować śmiech.
Odciągnęliśmy Lou, od jego 'marchewek', zaprowadziliśmy do pokoju i powróciliśmy do tańca.
Leciała jakaś wolniejsza nutka. Wtuliłam się w mojego ukochanego. Rozejrzałam się po istotach żywych. Tańczyło wiele par, inni pili, jedli, rozmawiali. Przeleciałam wzrokiem po wszystkich.. i w tedy mnie zamurowało, moje spojrzenie padło na bruneta o niebieskich oczach.
- O cholera! - przeklęłam, chowając twarz w ramiona Zayna.
- Co się stało.?- zapytał troskliwie, przestając tańczyć.
- Emm.. Zayn ja już idę. pa.- dałam mu buziaka, odwróciłam się, miałam już iść, ale złapał mnie za rękę.
- Co się stało?- powtórzył pytanie
- Kiedy indziej Ci powiem, teraz już muszę iść, naprawdę.- chciałam jakoś uciec
- Nie ma mowy. - i już byłam w jego ramionach.
- Zayn.. puść mnie. To nie jest śmieszne. - mówiłam - nie tym razem - dopowiedziałam ciszej
 Nie odpowiedział nic, tylko zaniósł mnie do siebie do pokoju. Posadził na łóżku. Sam przykucnął na ziemi na przeciwko  mnie. Złapał za dłonie, popatrzył mi w oczy.
- No to teraz mów o co chodzi.
Przełknęłam ślinę. Nerwowo przeczesałam włosy, spojrzałam na Zayna.
- Widziałeś tego bruneta, z  koszulą w kratę.? - chciałam jakoś zacząć.
- Chodzi ci o Paula?            
- Świetnie!. To jeszcze go znasz. - mówiłam wkurzona
- No tak, to jest jakiś znajomy Nialla. Kate nie rozumiem.
- To mój były. - powiedziałam jednym tchem.
Zayn zadrżał. Po moim policzku, poleciała pierwsza łza. Wszystkie wspomnienia powróciły. Schowałam twarz w dłonie, które przed chwilą wyjęłam z objęć Zayna.
- Kate?
- Przepraszam.- wyszeptałam - Ja go nie widziałam więcej niż pól roku temu. Byliśmy szczęśliwą parą. Kochałam go. Zależało mi na nim jak nigdy. Zrobiłabym bym dla niego wszystko. Chodziliśmy ze sobą jakiś rok. A to naprawdę długo. Pewnego dnia znikł. Nikt nie wiedział gdzie jest. Później dowiedziałam się że wyjechał z rodzicami z kraju. Nawet się nie pożegnał. Nie raczył poinformować, że mnie zostawia. Nie dzwonił, nie odzywał się. Tęskniłam za nim, tak cholernie tęskniłam za tym dupkiem... - rozryczałam się.
- Kate, spokojnie.. - Zayn mnie przytulił. - nie mówiłaś mi o nim.
- Nigdy nie pytałeś.
Odsunął mnie od siebie, tak aby spojrzeć mi w oczy.
- Kochasz go? - zapytał z nutką rozpaczy.
- Nie.. chyba nie. Nie! Nie kocham tego debila! - mówiłam to tak trochę do siebie.
Kaśka ty idiotko!. Co ty mówisz?! Masz Zayna. Paul?! Dawno z nim skończyłaś, zdążyłaś o nim zapomnieć. Opanuj się!.- Krzyczałam na siebie w myślach.
Spojrzałam na Zayna, nie patrzył na mnie, miał pochyloną głowę.
- Zayn? - nie zareagował.
Położyłam dłonie na jego twarzy i delikatnie podniosłam.
- Zayn kocham Cię. I Nic nie czuje do Paula. To już tylko wspomnienie.
Pocałowałam go. On przeją pałeczkę. Po chwili, leżałam już na jego łóżku, a on był nade mną. Całował mnie z taką siłą. Nie, nie chodzi mi tu o siłę fizyczną, chodzi mi o ten natłok uczuć, które przekazywał w pocałunku. Rozpacz, miłość, smutek, radość. Był cały roztrzęsiony.
Robiło się coraz namiętniej, dało się wyczuć pożądanie. Wplotłam ręce w jego włosy. Jego jedna dłoń, obejmowała mój rozgrzany policzek. Druga rozmasowywała moje plecy. Czułam jego oddech na szyi. Przybliżył usta do mojego ucha. Delikatnie musnął płatek.
- Kate.. tak bardzo Cię kocham. Nie mogę, nie chce Cię stracić. - wyszeptał.
Spojrzał na mnie. Nie odpowiedziałam, tylko go pocałowałam. Przygryzł moją dolną wargę. Moje ciało, przechodziły przyjemne dreszcze. Ują moją prawą dłoń i położył na klatce piersiowej, czułam jego przyspieszone bicie serca. Nawet nie zauważyłam, kiedy jego t-shirt wylądował, obok nas. Zayn rozpinał guzik mojej koszuli i wtedy do pokoju wpadł Liam.
- Kate, Zayn?! Jesteście tu? Musisz poznać Danielle... ups.. przepraszam nie wiedziałem, że wy tu.. ten.. yy..czekam na dole.- oblał sie rumieńcem i wyszedł        
Spojrzałam na Zayna, wybuchnęliśmy śmiechem.
- Zayn, ja zapoznam się tylko z Danielle i wrócę do domu. - oznajmiłam.
- Nie ma mowy. Chcesz sobie przez tego kretyna zmarnować wieczór.?
- No nie.. ale
- Nie ma żadnego ale, zostajesz. - powiedział po czym znowu mnie pocałował.


***


Dziękuje!! :* 
Dziękuję za wszystkie komentarze, za wszystkie wejścia. - jesteście naprawdę kochani. <3. Przepraszam, że dopiero dzisiaj dodałam rozdział, ale wcześniej nie maiłam za bardzo czasu. ;/











4 komentarze:

  1. Ooo jaaa. o.O tyle na ten temat.
    Nie no żartuję :D świetnie ci idzie!
    Oby jak najszybciej nowy rozdział.I dziękuję też za odwiedzanie mojego bloga ;* / steal-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Fajnie, tylko trochę krótko... Żartuję, jest OK. Ciekawe co dalej?
    Szalona
    S&S

    OdpowiedzUsuń
  3. suuuper. Zayn,Zayn! <3 haha.
    czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooooo. <333
    zadżebisteeee ; * nie chce się do niczego czepiać bo sama nie pisze idealnie ,ale pisz troszke dłużej po nie można sie nacieszyć ;d nie no żartuje .jest spoko ; ] < 333333

    http://onethiiing.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń