sobota, 4 lutego 2012

Rozdział 10

***

Jest godzina 19. W samochodzie pożegnałyśmy się z chłopcami. Do drzwi odprowadził nas Zayn.
- Em... no to ja zostawiam was samych -Marta spojrzała na mnie - Pa Zayn. - skierowała wzrok na chłopaka
- Do zobaczenia - Uśmiechnął się.
Moja siostra powolnym krokiem weszła do domu. Przed drzwiami zostaliśmy sami.
- Zayn... wracając do naszej rozmowy...
- Cii - przerwał mi i ują dłońmi moją twarz.
Zawsze gdy tak robił, przechodził mnie przyjemny dreszcz.
- Czy mógłbym Cię o coś spytać. - powiedział lekko się rumieniąc
- Już się boje
- Chciałbym się dowiedzieć co do mnie czujesz.- rzekł niepewnie
Teraz to ja się zarumieniłam, a on to niestety zauważył. Szeroko się uśmiechnąl
- Myślę, że wyrażam się dosyć jasno - wskazałam na moje rumieńce.
Zaśmiał się.
- Przepraszam, ale chciałem być pewny - wytłumaczył a jego brązowe oczka zapłonęły.
- Miałeś jakieś wątpliwości?. Głupku, oczywiście, że Cię kocham.
Uśmiechnął się zadowolony.
- Em.. to co dasz się zaprosić na kolację?
- Ale dzisiaj? Nie jesteś zmęczony po tak wyczerpującym dniu?
- Ani troszeczkę.
- Oh, no dobrze. Ale muszę się trochę ogarnąć.
- Po co? I tak wyglądasz przepięknie.
- Dobra.. dobra, daj mi trochę czasu. - uśmiechnęłam  się
Spojrzał na zegarek
- Będę o 20. Wyrobisz się? - .zapytał.
- zobaczymy - i zniknęłam za drzwiami.

<<<< OCZAMI ZAYNA >>>>

- Zapytałem ją co do mnie czuje - zwierzałem się chłopakom. Są szalonymi wariatami, bardzo kochanymi wariatami. I Jeżeli przychodzi co do czego okazują się świetnymi przyjaciółmi.
- No i co odpowiedziała? - zapytał się Niall
- Mów! - krzyknął zniecierpliwiony Harry.
- Powiedziała, że mnie kocha.
- Oh.. ktoś tu się rumieni - zaśmiał się Liam.
- Do stu tysięcy zjedzonych marchewek, nasze Zayniątko się zakochało.! - krzykął Louis
- No i to nawet bardzo - dodał Loczek szeroko się uśmiechająć.
- Chłopaki, potrzebuje waszej pomocy. - powiedziałem
- Wal - odpowiedzieli jednocześnie
- Zaprosiłem, ją dzisiaj na kolacje... za godzinę.
- To co która restauracja? -zapytał Niall
- No właśnie.. chce coś oryginalnego.. coś..
- Romantycznego - dokończył Liam.
- O stary! Ale cię wzięło - zaśmiał się Harry.
- Mam już pomysł, ale bez waszej pomocy nie wyrobie się. - odpowiedziałem.
- Co mamy zrobić? - zaciekawił się Niall
- No to tak: Chce przygotować coś wyjątkowego.. i proszę was o to, żebyście załatwili mi trochę wiecej czasu - zrobiłem słodkie oczka.
Podbiegł do mnie Lou. Złapał mnie za twarz.
- Oh.. skarbie, dla ciebie wszystko.
- Dziękuje przyjacielu. - powiedziałem śmiejąc się.
- Przyjacielu? liczyłem na coś więcej - powiedział, ze smutną minką
Wybuchliśmy śmiechem.
- To co pomożecie? - zapytałem.
- Jasne. - odpowiedzieli chórem.
- Tylko, jak mamy to zrobić? - zapytał Liam.
- Przywieziecie Kate na podany adres. Wyślę wam SMS-em. A drogę trochę przedłużycie. Liczę na waszą bujną wyobraźnie. Pójdźcie  po nią o 20. I dajcie mi jakieś pół godziny. Chciałbym aby wszystko było idealne.
- Nie poznajcie Cię - śmiał się Hazza. - Ale, oczywiście możesz na nas liczyć.
- Dzięki - wstałem z fotela - No to ja idę do siebie, po kilka rzeczy i już zmykam.,
- No to Romeo trzymamy kciuki, - powiedział Niall
- Tyko nie schrzań tego! - - usłyszałem głos Liama.
Zaśmiałem się i wpadłem do pokoju. Zabrałem gitarę, szybko się przebrałem. Sprawdziłem czy mam portfel
i wybiegłem z domu. Byłem podekscytowany, chciałem, żeby Kate była zachwycona. Zasługiwała na to. Jest wyjątkowa. Nigdy nie czułem, czegoś tak.. mocnego do dziewczyny. To prawda, miałem kilka partnerek ale to nie to samo. Ona jest.. ym .. taka delikatna. Potrzebuje mojego wsparcia. A  ja spędzam z nią najlepsze chwile życia.
No dobrze. Do roboty.! - pomyślałem.


<<<< Wracamy do głównej bohaterki: OCZAMI KATE >>>>

- Marta.!! - krzyknęłam
- Co tam?? - przestraszona wbiegła do mojego pokoju.
- Nie mam w co się ubrać. - powiedziałam załamana.
Musiałam wyglądać naprawdę żałośnie. Siedziałam na podłodze, a w całym pokoju były porozwalane ciuchy.
Spojrzałam na siostrę.
- No dobra. Pomogę Ci - zaśmiała się
- Dzięki - powiedziałam z ulgą.
- No to gdzie Cie ten twój Romeo zaprosił.?- zapytała.
- Na kolację.
- Domyśliłam się. Przydałaby się dokładniejsza informacja. Trzeba zastanowić się nad dostosowaniem ubrania..
- Ale On mi nic nie powiedział. Niespodzianka - westchneam.
- No to coś uniwersalnego - rzekła spokojnie.
- Jakiś pomysł? - zaciekawiłam się.
- Daj mi 10 min. Poszukam coś u siebie
- Okeej. Czekam.
Wróciła dość szybko. Niosła ze sobą śliczną kremową sukienkę. Rękawki 3/4,  wykończenia koronkowe..
- Nakładaj.! - podała mi te cudo.
- Marta na pewno? Ona jest śliczna..
- Dlatego ją nakładaj. - śmiała się.
- Jeszcze raz dziękuje. - uśmiechnęłam się do niej i pobiegłam do łazienki.
Założyłam sukienkę, pasowała idealnie. Zrobiłam delikatny makijaż, podkręciłam końcówki włosów. Do małej, czarnej kopertówki, włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy. Usłyszałam dzwonek do drzwi, byłam u siebie w pokoju.
- Ja otworze - krzyknęła Marta
Zakładałam właśnie czarne szpilki z platformą, gdy do mojego pokoju wbiegli chłopcy. Nie ukrywam, zdziwiłam się.
- Wow - wyrwało się Liamowi.
- Kate.. pięknie  wyglądasz. - powiedział Harry
- Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego.
- Chłopaki, nie wiem jak wy ale ja zazdroszczę Zaynowi. - spojrzał na mnie Louis.
Zaśmiaam się.
- No właśnie, a gdzie jest Zayn? - zapytałam zaciekawiona.
- Spokojnie, zawieziemy Cie do niego - odezwał się Niall.
- Mogę się czegoś napić.? - zapytał Liam i mrugnął do chłopaków.
Nie wiem co to miało znaczyć, ale co tam może mi się wydawało.
-Jasne. - odpowiedziałam prowadząc ich do kuchni.
- Kate idę na chwilę do toalety. Poczekajcie na mnie - rzekł Harry.
- No dobrze.. - odpowiedziałam.
Siedzieliśmy przy stole czekając na Loczka. Liam pił sok pomarańczowy. Po dłuższej chwili z łazienki wrócił Hazza.
 - To co możemy już jechać? - zapytałam zniecierpliwiona.
- Chyba tak - odpowiedział Lou.
Wgramoliliśmy się do auta. Gdy wszyscy już siedzieliśmy Niall, powiedział że zostawił u mnie w pokoju telefon. Oczywiście, musieliśmy na niego czekać, bardzo długo. Spojrzałam na zegarek w telefonie była 20. 15.
- Chłopcy, możemy się pospieszyć. Jestem już spóźniona. - odezwałam się
- Jak kocha to poczeka - odparł spokojnie Liam.
- taa.. tyko czy kocha? - powiedziałam pod nosem.
Myślałam, że nikt tego nie usłyszał, myliłam się
- Oczywiście, że kocha. Kocha jak szalony - powiedział do mnie szeptem Louis.
- Skąd to możesz wiedzieć?
- Oj uwierz, że mogę. Znam go kilku lat, przebywam z nim dzień, w dzień. Mówimy sobie wszystko, jesteśmy jak bracia. A Zayn, jest w tobie zakochany. Teraz powinienem powiedzieć JEŻELI GO KIEDYKOLWIEK SKRZYWDZISZ POŻAŁUJESZ TEGO ale to jest niepotrzebne. Wiem, że coś do niego czujesz i że jesteście dla siebie stworzeni.- uśmiechnął się.
- Miło, że tak myślisz - odpowiedziałam, i znowu spojrzałam na zegarek była już 20.25.
- Kate, Malik powiedział, żebyśmy Ci tym przewiązali oczy - Harry podał apaszkę Lou, siedzącemu, najbliżej mnie.
- Muszę?- spojrzałam na niego słodkimi oczkami
- Musisz.! - śmiał się Louis.
Założył mi apaszkę.
- Widzisz coś?- zapytał
- Yhym. Ciemność- odpowiedziałam.
- Nie uciska Cię?
- Nie, założyłeś idealnie. - uśmiechnęłam się
- Jesteśmy na miejscu. - powiedział Liam.
- Miłego wieczoru - krzyknęli równocześnie Harry i Niall.
- Dziękuje.
- Em.. pomogę Ci wyjść - zaproponował Louis.
- Yhym.
Za chwilę byłam już na dworze.
- No to ja lęcę. Pa - powiedział i się oddalił.
- Ej Louis.! Czekaj! -krzyknęłam, ale usłyszałam odjeżdżające auto. - No świetnie. - zaklęłam pod nosem.
Właśnie chciałam rozpleść apaszkę, gdy poczułam, że od tyłu ktoś mnie przytula. .
- Dobry wieczór Kate.- szepnął mi do ucha, w dalszym ciągu się przytulając.
- Zayn.. hey. - powiedziałam.
- Jak tam spisał się zespół?- zapytał.
- Całkiem nieźle, tylko strasznie wszystko przedłużali.
Usłyszałam jak się zaśmiał. Czekałam na wytłumaczenia.. i się nie doczekałam. Mniejsza o to.
- Mogę zdjąć, tę apaszkę.?
- Jeszcze nie. - objął mnie w pasie. - Wyglądasz cudownie.
- Dziękuje.
- Emm, tak będzie lepiej - powiedział, a ja po chwili byłam w powietrzu na jego ramionach.
- Niee.! Postaw mnie na ziemię.! - krzyknełam.
- Nie ma mowy. - jeszcze mocniej przycisnął mnie do swojego ciała.
- Proszę. - powiedziałam dość błagalnym tonem.
Nic nie odpowiedział, tylko niósł mnie tak przez jakiś czas.
- Zayn?
- Tak?
- Gdzie idziemy?
- Zaraz sama zobaczysz. Jesteśmy już blisko - powiedział.
Postawił mnie na ziemi. Poczułam, że stoi za mną i rozplątuje apaszkę. Powoli ją zdjął.
- Wow. - zdobyłam się tylko na to.
Staliśmy na olbrzymiej kładce. Nad jakimś stawem. Wszędzie były porozstawiane świece.. mniejsze, większe.. było ich mnóstwo. Rozświetlały otoczenie. Na środku leżał koc, a na nim wielkie, czerwone poduchy. Obok mały stoliczek, z ogromnym pucharem pełnym owoców i czekolada.. a więc czekoladowe fondue ( tzn kawałki owoców maczane w czekoladzie. ).
Odwróciłam się do Zayna, który w dalszym ciągu stał za mną. westchnęłam tylko, przybliżyłam się i pocałowałam go. Przerwał mi.
- To znaczy, że się podoba? - zapytał uśmiechnięty.
- Jeszcze się pytasz. Tu jest cudownie.
- No to zapraszam. - wskazał ręką na koc.
Usiedliśmy na przeciw siebie.                            
- Jak zdążyłeś to wszystko zrobić? - sekundę później wszystko zrozumiałam  - No tak przedłużanie chłopaków. - zaśmiałam się
- trzeba sobie jakoś radzić. - rzekł zadowolony.
Siedzieliśmy tak prze chwilę, gadając o głupotach i zajadając pyszności. Później Zayn wymyślił, wzajemne karmienie. Taa.. genialny pomysł. :D
- Coś ci pokażę. - wyciągnął zza pleców gitarę.
- Em.. myślałam, że tylko Niall gra. - zdziwiłam się.
- No bo.. tylko chłopcy o tym wiedzą.. ym.. i teraz Ty. - uśmiechnął się.
Chciałam coś powiedzieć, ale właśnie zaczął grać. Wychodziło mu naprawdę świetnie, zaraz do gry dołączył jego przepiękny głos. Była to bardzo stara piosenka Erica Claptona. Brzmiało to cudownie. Co jakiś czas spoglądał na mnie. Chyba dopiero teraz uświadomiłam sobie, co do niego czuje. Chociaż znaliśmy zaledwie dwa tygodnie, bardzo go kochałam. Skończył grac. Wytarłam kilka łez spływających po moim policzku.
Odłożył gitarę i mocno mnie przytulił. Odsunął się na taka odległość, aby spojrzeć mi w oczy.
- Ty naprawdę się wzruszyłaś.
- Dlaczego, nie grasz na koncertach? - zapytałam zmieniając temat.
- Nialler jest od tego - zaśmiał się. - A tak naprawdę, gitara jest dla mnie czymś intymnym, to jest tylko moje. Nie chce na tym zarabiać. - powiedział
- Rozumiem
Pocałował mnie. Na początku delikatnie, później już coraz bardziej namiętnie. W końcu wylądowałam, na plecach, a on był nade mną. Przerwałam mu. 
- Chyba, zapomniałeś o tym, że czasem musimy oddychać - zaśmiałam się.
- Przepraszam, ale przy tobie.. - nie dokończył, nad czymś się zastanawiał.
- O czym myślisz?- zapytałam zaciekawiona
- Nie chcesz wiedzieć. - zawadiacko, się uśmiechnął, przygryzając przy tym dolną wargę.
No tak, mogłam się domyśleć. W jego oczach, dało zauważyć, się.. pożądanie.
Pocałował mnie, wplótł dłonie w moje włosy. Teraz całował mnie po szyi, schodził coraz niżej, było mi dobrze..  Odsunęłam się.
- Zayn.. robi się późno - zaśmiałam się.
- Tak.. robi się późno - powtórzył moje słowa, po czym też się zaśmiał.
Usiadłam, zarzuciłam włosy do tyłu. Zayn usiadł na przeciw. Ujął dłońmi moją twarz ( dlaczego moja reakcja, zawsze była taka sama??.. te dreszcze..)  Spojrzał mi w oczy.
- Kate, nigdy bym nie zrobił nic, wbrew twojej woli. - powiedział
- Wiem, ufam Ci. - uśmiechnęłam się do niego.
- Chcesz już jechać do domu? - zapytał
- Nie, ale mam chęć sie przejść.
- Twoje, rzeczenie, moim rozkazem. - wstał i podał mi rękę.
Zaśmiał się.
- Jesteśmy w parku?
- Yhym. Tylko od strony, niedostępnej dla ludzi. - śmiał się.
- Łaa.. mam się czuć wyjątkowo.?
- Oczywiste. W stronę miasta?
- Tak. - uśmiechnęłam się.
Zeszliśmy z kładki.
- Tylko że te wyjątkowe miejsce ma kilka minusów. - rzekł Zayn. - A mianowicie dojście.
No i wtedy zauważyłam mały dopływ. Chłopak wziął mnie na ręce.
- W tych butach raczej nie przeskoczysz. - spojrzał na moje szpile.
 Postawił mnie na ziemię, dopiero jak weszliśmy na chodnik. Była już noc. Chodziliśmy po Londynie, wygłupiając się, śmiejąc, rozmawiając. W pewnym momencie, Zayn zdjął swoją marynarkę.
- nie, nie, niee. Mi jest ciepło - powiedziałam.
- oczywiście, właśnie widzę. - mówił śmiejąc się i jednocześnie zarzucił na mnie swoją marynarkę
- Teraz ty zmarzniesz. - powiedziałam zmartwiona.
- Przy tobie. Nigdy. - uśmiechnął się.
Szliśmy już w stronę mojego domu. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami.
- Dziękuje, za ten wieczór - pocałowałam w policzek Zayna.
Chłopak się uśmiechnął. Zanim zdarzył coś powiedzieć. Ja byłam już po drugiej stronie drzwi. Spojrzałam w wizjer, stał zadowolony gapiąc się w podłogę. Oparłam się o ścianę.
-Ach - westchnęłam
Powolnym krokom, pomaszerowałam do pokoju.Położyłam się na łóżku, a chwilę później odpłynęłam.
   

***

 


Przepraszam, że dopiero teraz dokończyłam ten rozdział. Wcześniej nie miałam możliwości. 
Pozdrowienia dla czytających. :**





2 komentarze: